W poniedziałek doszło do przynajmniej dwóch eksplozji, w wyniku których poważnie uszkodzone zostały gazociągi Nord Stream. Wszystko wskazuje na to, że doszło do celowego sabotażu. Najpewniej dokonali go Rosjanie, chcąc wzmocnić wywieraną na Zachód presję.

Innego zdania jest jednak europoseł PO Radosław Sikorski, który zasugerował, że atak mogły przeprowadzić Stany Zjednoczone. Polityk opublikował zdjęcie z miejsca wycieku gazu z podpisem „Thank you, USA”. Jego wpis wywołał ogromną burzę. Głos zabrała m.in. rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa, która dopytała, czy jest to „oficjalne oświadczenie o ataku terrorystycznym”. Rzecznik Departamentu Stanu USA Ned Price oświadczył natomiast, że polski europoseł wpisuje się w rosyjską dezinformację.

W związku ze stanowczym głosem Departamentu Stanu eurodeputowani Prawa i Sprawiedliwości zorganizowali dziś konferencję prasową, w czasie której zwrócili uwagę na dochody europosła Sikorskiego.

- „Organizacje obywatelskie, Transparency International, ustaliły, że Radosław Sikorski dysponuje kwotą między 600 a 800 tys. euro zewnętrznych dochodów, które otrzymuje i dzisiaj chcemy go zapytać, co to za pieniądze. Apelujemy o to, by ujawnił źródło pochodzenia tych środków. Zadajemy pytanie, czy to nie są pieniądze rosyjskie”

- powiedział europoseł Tomasz Poręba.

- „Jeśli nie ma nic do ukrycia, to chcemy, by w kontekście jego aktywności, udowodnił, że nie są to środki pochodzące z Rosji. Apelujemy również do Donalda Tuska, by jako szef i zwierzchnik pana Sikorskiego, zechciał go zmusić do ujawnienia źródeł tych dochodów, poza oczywiście środkami, które otrzymujemy jako posłowie Parlamentu Europejskiego”

- dodał.

Europoseł Dominik Tarczyński zwrócił uwagę, że Radosław Sikorski ma największe „dochody zewnętrzne” wśród wszystkich posłów do Parlamentu Europejskiego.

- „To nie jest tak, że my uważamy, że postawa Sikorskiego jest nagła. Od lat widzimy, że ta polityka, te wypowiedzi są prorosyjskie. I powstaje pytanie - skąd te pieniądze? za jakie konsultacje? (...) Uważam, że sam fakt, że chodzi o 804 tys. euro, jest powodem, by opinia publiczna poznała szczegóły dotyczące pochodzenia tych pieniędzy”

- podkreślił.