☑️SEN MUSI NADEJŚĆ

Nie zmienimy naszej natury. Potrzebujemy snu. Można wprawdzie na krótką metę odwlec sen i oszukać go kawą, lecz i tak nadejdzie.

Podobnie jest i w naszym życiu duchowym. Kiedy czeka się na Oblubieńca, prędzej czy później doświadczymy snu, czyli pewnego "zmęczenia" w relacji z Bogiem. Jest to stan swoistej ociężałości, kiedy to "duch wprawdzie ochoczy, lecz ciało słabe" (Mk 14, 38). Przez "ciało" rozumiemy tu nie tylko nasze fizyczne ograniczenia i zmęczenie, lecz również to co w nas najbardziej cielesne spośród spraw duchowych, czyli nasze odczucia i emocje.

W pewnych momentach duchowego życia nasze pobożne i przyjemne odczucia związane z wiarą i bliskością Boga po prostu zanikają. Można wręcz śmiało powiedzieć, że "zasypiają". Po prostu nie ma ich, skończyły się. I nie jest to z mojej własnej winy! Taki porządek życia wymyślił sobie nasz Stwórca, że sen musi nadejść, również i w życiu duchowym.

☑️DO SNU TRZEBA SIĘ PRZYGOTOWAĆ

Dzisiejsza Ewangelia uczy nas, że cechą roztropnego człowieka jest jak najlepiej przygotować się do snu. Roztropna panna wie, że pomimo jej najgorętszych chęci, uczuć i miłości do Oblubieńca, w pewnym momencie zmorzy ją sen. Dlatego panna (czyli jak to mieli zwyczaj mawiać mistycy - NASZA DUSZA), która jest roztropna, przygotowuje się do snu. Robi to w ten sposób, że dopóki jeszcze ma jasność rozumu i siły ciała, zabezpiecza się kupując dodatkową oliwę i bierze ją ze sobą na to nocne czuwanie.

Przekładając to na życie duchowe - chodzi o to, że gdy masz czas duchowego pocieszenia, w którym doświadczasz jasności umysłu i sił do działania, przygotowujesz się na czas duchowej nocy (strapienie, oczyszczenie, duchowa pustynia), podczas której to co w tobie cielesne "zaśnie", czyli wygaszą się miłe emocje, miłosne poruszenia serca i jasność widzenia duchowych spraw), a nastanie "noc ciała".

☑️JAK PRZETRWAĆ NOC?

Podczas "nocy ciała" rolę lokomotywy, która pociągnie za sobą cały pociąg naszych zmysłów i odczuć jest WOLA. Główną rolę odgrywają wtedy nasze DECYZJE. To one są tą ewangeliczną oliwą, której nam nie zabraknie, aby przetrwać noc i doczekać przyjścia Oblubieńca, który przyjdzie i nakarmi sobą nasze utęsknione Nim zmysły i ciało.

Jak mają wyglądać te decyzje? Choć wypowiadanie słów "kocham, tęsknię, pragnę, ufam" bez jakichkolwiek odczuć jest to strasznie trudne i ma się wrażenie jakby się kłamało, bo miłość wyobrażamy sobie jako pasję, ogień i odczucia - właśnie tak trzeba robić. Trzeba mówić to wszystko "na sucho" i trwać na modlitewnym czuwaniu, tak jak się to robiło do tej pory, nawet jeśli te słowa ledwo przechodzą przez gardło.

Aby sobie pomóc wytrwać w tym oczekiwaniu, gdy doświadcza się również pewnego "zamroczenia" umysłu, można delikatnie wspomóc się wspominaniem przeszłości, lecz tylko o tyle o ile, aby nie przegapić przyjścia Pana i nie oddać się pustym marzeniom na jawie. Gdy uczucia śpią i okazuje się, jak wielki wpływ ten stan ma na nasze trzeźwe myślenie, podpieramy wtedy się takimi pytaniami pomocniczymi, jak:

- Masz doświadczenia z przeszłości, że Bóg jest cię kocha? Masz!

- Masz doświadczenia, że diabeł nie jest twoim przyjacielem, a świat ci nic nie da? Masz!

- Powiedziałeś kiedyś, że będziesz wierny Bogu? Tak. I chcę w tym trwać, nawet gdy przychodzi noc uczuć i umysłu.

Jeśli więc jesteś w stanie pocieszenia, "za dnia" - przygotowuj się na przyjście nocy. A jeśli doświadczasz nocy, czuwaj, bo Pan - twój Oblubieniec i wypełnienie wszystkich tęsknot twojego serca przyjdzie. Na pewno przyjdzie. Nie wiesz tylko kiedy.