Jarosław Wolski postanowił przypomnieć za pośrednictwem mediów społecznościowych kontekst roku 2011, kiedy to polska doktryna obronna polegała na oddaniu najeźdźcy bez walki ogromnej części naszego kraju, położonej na wschód od Wisły.

„Klich rządzi w MON a efektem owych rządów jest największa degrengolada i rzeź SZ RP po 1990 roku” – szkicuje Wolski za pośrednictwem mediów społecznościowych, przerażający obraz polskiej obronności w okresie sprawowania władzy przez Donalda Tuska.

Jak przypomina ekspert do spraw obronności, misje mają wówczas „priorytet”, podczas gdy „szkolenie leży i kwiczy”, „jednostki są wciąż redukowane” a gotowość bojowa większości brygad była „iluzoryczna”.

„Sojusznicy jak widać deklarują że realne wsparcie to przyjdzie w ciągu 10-14 dni” – dopełnia dramatycznego kontekstu ówczesnych czasów Jarosław Wolski.

„Po prostu nie było kim i jak bronić wschodu Polski w efekcie faktycznie zadecydowano o działaniach opóźniających do linii Wisły i w efekcie oddania północno-wschodniej Polski (i zapewne Warszawy) Rosjanom” – analizuje ekspert.

„Trochę się włos na głowie jeży z perspektywy Buczy, Borodzianki czy Chersonia, no ale taki mieliśmy klimat” – zauważa Wolski.

Zdaniem Jarosława Wolskiego wdrażanie przez koalicję PO-PSL tego rodzaju strategii obronnej, choć wojskowo miało swe tragiczne uzasadnienie w postaci absolutnej słabości ówczesne polskiej armii to jednak politycznie był to „totalny samobój, bo by się w moment pojawił PKWN-bis i jakaś "Polska Republika Nadwiślańska" a potem NRDówek bis i podział kraju na dwa w ramach Realpolitik”.