W sobotę odbyła się konwencja Platformy Obywatelskiej w Radomiu, w czasie której politycy mieli dokonać podsumowania roku urzędowania Donalda Tuska na czele partii, zmobilizować struktury przed wyborami i nakreślić najważniejsze założenia programu partii. Całość ograniczyła się jednak jedynie do populistycznych haseł i atakowania partii rządzącej. Oskarżając Prawo i Sprawiedliwość o wysokie ceny Donald Tusk przekonywał, że jego rząd „potrafił inflację wziąć za gardło”. Stwierdził też, że za jego rządów Polska była „kwitnącym krajem”.

O pracy Donalda Tuska jako premiera mówił wczoraj na antenie TVP Mateusz Morawiecki, który stwierdził, że „podstawowa różnica między PiS a Donaldem Tuskiem jest taka, że Jarosław Kaczyński kocha przede wszystkim Polskę, a Donald Tusk kocha chyba jakiś inny kraj”.

- „Przede wszystkim pan Donald Tusk palił cygarka, oglądał Eurosport, pracował trzy i pół dnia w tygodniu, mniej więcej. To są też dokumenty, mnóstwo ludzi to potwierdza, to jest ta różnica. Dla Polski trzeba ciężko pracować, a nie udawać, że się pracuje”

- mówił szef rządu.

Wypowiedź premiera Morawieckiego skomentowała poseł PO Izabela Leszczyna, która stwierdziła, że jest ona… wyrazem strachu.

- „Nie warto rozmawiać o tym, że pan premier wpadł w panikę po świetnej i energetycznej konwencji. Po świetnym wystąpieniu Donalda Tuska premier zrozumiał, że od klasy Tuska i decyzyjności Tuska, gdy był premierem, dzielą go lata świetlne”

- powiedziała parlamentarzystka w programie „Tłit” Wirtualnej Polski.

- „Wpadł w panikę i po prostu stracił klasę. Nie pierwszy raz”

- dodała.