- Z przyjemnością słucham. Nie to, że mi się to podoba – powiedział profesor, dodając, że „przed laty bardzo lubił przemówienia posła Kaczyńskiego”.
- Mówca nie lekceważył inteligencji słuchacza, mówił zdaniami złożonymi, wypowiadał sądy kontrowersyjne. Ja się rzadko z nim zgadzałem, ale były to dobrze zbudowane wypowiedzi - wyjaśnia naukowiec.
Na początek oberwało się dziennikarzowi prowadzącemu program "Didaskalia".
- Sami państwo słyszą, że to będzie wymagająca rozmowa – rozpoczął Patrycjusz Wyżga zapowiadając profesora Bralczyka.
- To nie rozmowa będzie wymagająca. Ewentualnie, jeżeli już, to rozmówcy mogą być wymagający – skomentował wiceprzewodniczący Rady Języka Polskiego profesor Jerzy Bralczyk.
Następnie prof. Bralczyk został zapytany o często używany ostatnio zwrot "w Ukrainie" w przeciwieństwie do „na Ukrainie”.
Odnosząc się do wypowiedzi niektórych polskich polityków, że nie wielu z nich nie udaje się czasem zachowywać złotej zasady poprawności politycznej, a niektóre wypowiedzi określił jako „patetyczne”, często też niepoważne.
W opinii eksperta języka polskiego, wystąpienia publiczne „mogą zawierać elementy mowy potocznej, ale nie każdemu politykowi one służą i stanowią spójną część jego wizerunku”.
- Ludzie, którzy przemawiają, potrafią przemówić do rozumu, przekonać, zwrócić na coś istotnego uwagę - podkreśla profesor.
Chwaląc szacunek Prezesa i Sprawiedliwości do słuchaczy, do których przemawia Bralczyk uważa jednak, że „w wystąpieniach prezesa Prawa i Sprawiedliwości zaczęły pojawiać się elementy konfliktogenne, prowokacje, zaczepne formuły, a nawet obraźliwe zwroty do adwersarzy”.