- Priorytetem Amnesty International w tym i w każdym konflikcie jest zapewnienie ochrony ludności cywilnej. To był nasz jedyny cel podczas publikacji najnowszego badania. Chociaż w pełni popieramy nasze ustalenia, żałujemy spowodowanego bólu – czytamy dalej w wyjaśnieniach AI przesłanych do Reutersa.

Raport AI został bardzo szeroko napiętnowany przez liczne światowe media, organizacje oraz polityków, a szefowa ukraińskiego oddziału AI w ramach protesty przeciwko szkalowaniu jej ojczyzny zrezygnowała z pracy dla tej organizacji.

Brytyjski dziennik "The Times" dla przykładu nazwał AI "propagandystami Putina", ponieważ autorzy raportu oraz aktywiści deklarujący wątpliwości humanitarne na Ukrainie, "mogą mieć problem z moralnym rozróżnieniem sprawiedliwości i zła".

Dokumencie AI zawiera między innymi stwierdzenia, że „taktyka wojsk Ukrainy narusza międzynarodowe prawo humanitarne, poprzez zmienianie celów cywilnych w wojskowe. Rezultatem tego są uderzenia armii rosyjskiej na te obiekty, zniszczenie infrastruktury mieszkalnej i śmierć cywilów, co z kolei stanowi zbrodnię wojenną strony rosyjskiej” – czytamy na portalu dorzeczy.pl.

Raport AI miał rzekomo bazować na danych satelitarnych, relacjach świadków a także obserwacji badaczy organizacji pozarządowej – nie skorzystano jednak z pomocy ukraińskiego oddziału AI, co już samo przez się pokazuje absurdalność i raportu i wyjaśnień AI.

Zawarte w raporcie informacje dotyczą rejonów Charkowa, Mikołajewa oraz Donbasu, gdzie – czytamy – miano stwierdzić, iż „w 19 miastach i wsiach żołnierze armii ukraińskiej wykorzystywali budynki cywilne do działań o charakterze militarnym. Ustalono też, że prowadzili ostrzał z zaludnionych miejsc”.