Dziś wielu ekspertów i publicystów analizuje ten fenomen, mianowicie felietonista „Washington Post” George F. Will też twierdzi, że gospodarz Kremla Władimir Putin naśladuje włoskiego faszystowskiego dyktatora Benito Mussoliniego.

Will zastanawia się nad zachowaniem faszystowskich przywódców w przestrzeni publicznej, w szczególności nad tym, jak oni starają się pokazać swoją teatralną „męską naturę”. W poszukiwaniu wyjaśnienia psychologii przywódców faszyzmu autor artykułu zwraca uwagę na niski wzrost wadliwych dyktatorów. „Mussolini był niepozorny, miał 5 stóp i 6 cali wzrostu – 2 cale niższy od Adolfa Hitlera, 2 cale wyższy od Francisco Franco – ale był faszyzmem: czystą energią w poszukiwaniu okazji do agresji”. Autor artykułu zwraca też uwagę na fakt, że zły kremlowski krasnolud Putin również skłaniał się ku demonstrowaniu wyimaginowanej męskości, na przykład, robił z siebie sportowca judo i publikował swoje zdjęcia na koniu z nagim torsem.

Autor odwołuje się do innego artykułu opublikowanego w ubiegłym tygodniu w The Economist, który dowodzi, że Putinizm to faszyzm, który opiera się na brutalnej przemocy, to: kipiący gulasz resentymentu, urazy i oburzenia (z powodu utraty kontroli nad postsowieckim blokiem) wyrażony w retoryce ofiary.

George Will określa kolejną paralelę między dwoma faszystami. Kult jednostki Mussoliniego wiązał się z przywróceniem Cesarstwa Rzymskiego, natomiast kult „silnego przywódcy” Putina związany jest z marzeniami o przywróceniu tak zwanego „złotego wieku” Rosji, który (w chorej wyobraźni Putina) zakończył się haniebnym upadkiem Związku Sowieckiego i utratą kontroli na stalinowską strefą wpływu w Europie.

„Powieść dokumentalna” Antonio Scuratiego o Benito Mussolinim „M: Syn stulecia” została opublikowana we Włoszech w 2018 roku, zdobyła najwyższą włoską nagrodę literacką i została przetłumaczona i opublikowana w 46 krajach. To długie, liczące 761 stron, badanie światopoglądu Duce dowodzi, że: faszyzm nie tylko toleruje przemoc, to jest uosobienie przemocy. Akcja powieści rozgrywa się w agonizujących Włoszech w latach 1919-1924, a powieść zadziwia czytelników szczegółowymi opisami okrutnych pobić i morderstw – pisze autor.

Podobnie jak w czasach Mussoliniego, w putinowskiej Rosji kultywuje się okrucieństwo: „przemoc domowa nie jest już przestępstwem” i „prawie 30 procent populacji uważa, że tortury powinny być dozwolone”, twierdzi autor powołując się na esej opublikowany na łamach The Economist.

Jak przypomina The Economist, Aleksandr Jakowlew, demokratyczny reformator, który pracował pod rządami Michaiła Gorbaczowa, już pod koniec lat 90. XX w. „Rosyjski faszyzm urodził się w KGB” i ostrzegł świat: „Niebezpieczeństwo faszyzmu w Rosji jest realne także dlatego, że od 1917 roku przyzwyczailiśmy się do życia w przestępczym świecie, na czele którego stoi zbrodnicze państwo. Przyzwyczajenie przytępia czujność. Przestępczość, konsekrowana przez ideologię – to sformułowanie jest odpowiednie zarówno dla komunistów, jak i faszystów”.

Faszystowska estetyka odkupieńczej, odradzającej przemocy służy faszystowskiej filozofii narodowego oczyszczenia poprzez „samoodtruwanie społeczeństwa” (fraza Putina). Tak więc ludobójstwo, rozumiane jako wymazanie tożsamości kulturowej całego narodu, nieuchronnie wypływa z faszyzmu.

Andrew Stuttaford, w artykule dla National Review zauważa, że Rosjanie nie tylko niszczą pamiątki kulturowe Ukrainy (świątynie, pomniki itp.), ale także przymusowo deportowali ponad „milion Ukraińców do Rosji… wśród nich setki tysięcy dzieci, w tym podobno sieroty – niektóre z nich są na tyle młode, że szybko zapominą o swojej tożsamości i języku”.

Reżim Putina zachęca społeczeństwo do okazania poparcia dla wojny na Ukrainie poprzez wywieszenie znaku „Z”. Faszyzm może w tym stuleciu rozkwitnąć bardziej niż w poprzednim.

Jak informowaliśmy wcześniej, 12 maja premier Polski Mateusz Morawiecki w artykule opublikowanym na łamach brytyjskiego dziennika „Daily Telegraph” powiedział, że Putin bardziej niebezpieczny niż Hitler i podkreśłił, że Rosja potrzebuje deputinizacji, ponieważ „Putinowska ideologia „ruskiego miru” jest odpowiednikiem XX-wiecznego komunizmu i nazizmu. […]. To rak, który stanowi śmiertelne zagrożenie dla całej Europy”.

Przypomnijmy, wybitny rosyjski filozof Michaił Epstein powiedział, że ideologia „raszyzmu” ma się do faszyzmu jak broń atomowa do zwykłej. Oto jego cytat:

„Żadnemu narodowi na świecie nie zdarzyło się dotąd dwukrotnie wpaść w jamę totalitaryzmu. Naród z łatwością, dosłownie w kilka dni wpadł w ekstazę z powodu aneksji cudzego terytorium. Przy czym odebranego krajowi uważanego za „bratni”! Ten istny szkwał złości, nienawiści, głupoty jest po prostu straszny. Posłuchawszy Dmitrija Kisielowa [główny propagandzista putinowskiej TV – przypis mój, J.L.] grożącego Ameryce przemienieniem jej w radioaktywny pył i Aleksandra Dugina wzywającego armię rosyjską, aby okupowała całą Europę i narzuciła jej władzę rosyjskiego cara, dochodzę do wniosku, że jest coś niebezpieczniejszego od faszyzmu i komunizmu. Ta ideologia „raszyzmu” ma się do faszyzmu jak broń atomowa do zwykłej. Mowa tu bowiem o ideologii totalnej nienawiści – nie do jakichś klas, narodów czy ras, a do świata jako takiego. To szaleńcza idea absolutnej hegemonii jednej bandy terroryzującej całą ludzkość grozą wojny atomowej. Ale jest coś jeszcze straszniejszego – entuzjazm ludności. W Rosji są formalne instytucje demokracji, jest internet – i coraz mniej mamy wątpliwości, że to nie dyktatura gnębi naród, a sam lud chce takiej właśnie władzy nad sobą. Nastąpił moment prawdy dla kraju”.

Jagiellonia.org