Dwie warszawskie prokurator już zostały zawieszone w czynnościach służbowych na pół roku, a śledczy domagają się także uchylenia im immunitetów.

Odnosząc się do tej kwestii poseł PIS Paweł Lisicki stwierdził, że trudno przewidzieć, „jak zareaguje na ten wniosek Sąd Najwyższy”.

Jak dodał, „immunitet nie powinien mieć zastosowania, gdy kontrowersyjna prokurator Ewa W. działała dla osiągnięcia własnych celów, a nie wykonując obowiązki służbowe” – czytamy na portalu TVP Info.

Śledczy ujawnili polityczne zaangażowanie prokurator Ewy W., w efekcie którego informacje poufne „trafiały do pracownika stołecznego ratusza (Michała D. pełniącego funkcję Dyrektora Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu m.st. Warszawy), który w środku kampanii prezydenckiej przekazywał je prezydentowi Warszawy Rafałowi Trzaskowskiemu” - czytamy.

- Jeżeli chcą działać politycznie, powinni zrzec się swoich stanowisk i zaangażować się w działalność partii politycznych – skomentował to poseł PiS Paweł Lisiecki w rozmowie z portalem TVP Info, dodają że jeśli prokurator zdobyła te informacje nielegalnie, to powinna stracić stanowisko.

Co ciekawe, śledztwo jest na tyle szeroko zakrojone, że już postawiono zarzuty aż 26 osobom.

- Prokuratura zapewnia, że zgromadzony przez nią materiał dowodowy uzasadnia postawienie Ewie W. i Małgorzacie M. zarzutów popełnienia przestępstw. Aby to było możliwe, konieczne jest wyrażenie zgody na pociągnięcie prokuratora do odpowiedzialności karnej przez Sąd Najwyższy – podaje portal TVP Info.

Ujawniona treść SMS-ów wprost szokuje.

Zarzuty – podaje prokuratura – dotyczą sprawy dwóch głośnych wypadków stołecznych autobusów w 2020 r., które miały miejsce w trakcie trwania kampanii prezydenckiej, w której brał udział Rafał Trzaskowski.

To właśnie w takich okolicznościach Michał D., dyrektor w stołecznym ratuszu, wykorzystując swoją znajomość z prokurator Ewą W., wyraził wobec niej za pośrednictwem komunikatora internetowego oczekiwanie, że niezwłocznie poinformuje go ona o ustaleniach śledztwa w zakresie wyników badań krwi i moczu na obecność narkotyków u podejrzanego. »Ewa muszę wiedzieć o krwi pierwszy. Znaczy po Tobie« – pisał do Ewy W., jak wynika z zabezpieczonego przez prokuraturę nośnika cyfrowego należącego do Michała D.” – podaje prokuratura.

Na tym etapie Ewa W. jednak nie zajmowała się wówczas tą sprawą. Zwróciła się ona o pomoc do swojej znajomej prokuratorki: Małgorzaty M. „(…) a tak serio Małgoś zależy mi na inf o wynikach krwi. Top secret oczywiście. Da się?” – brzmi cytowana przez śledczych wiadomość Ewy W. (pisownia oryginalna). Następnie informacje na temat tego śledztwa przekazywała ona dyrektorowi z warszawskiego ratusza: „dawaj do RT zanim dotrze z innego źródła”.

Co ciekawe – czytamy dalej - sam Michał D., kiedy zorientował się, że funkcjonariusze wyjaśniający tę sprawę weszli do urzędu, „usiłował zniszczyć materiał dowodowy zapisany w telefonie, co uchwyciły kamery monitoringu ratusza” - czytamy.

Ponadto prokurator instruowała polityków, jak „podejść” sędzię, która tę sprawę prowadziła.