Posłanka PiS Krystyna Pawłowicz pisze w liście do komisji etyki poselskiej: "Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że w kraju, w którym utytułowani bokserzy są od lat podziwiani za talent, sportową postawę i wspaniały charakter (Pietrzykowski, Kulej) lub są idolami kultury masowej (Gołota) określenie "twarz boksera” będzie okrzyknięte za obraźliwe”. I dodaje, że „wypadałoby przeprosić tych, którzy uprawiają twardą i ambitną dyscyplinę sportu, jaką jest boks, za to, że za sprawą mojej wypowiedzi (...) wmawia się ludziom, że "twarz boksera” to określenie pejoratywne.

Krystyna Pawłowicz wyjaśnia co rozumie przez pojęcie „twarz boksera”: "A przez ”twarz boksera” rozumiem twarz o wyglądzie zdecydowanie męskim, nic więcej”.

Ruch Palikota domagał się wszczęcia postępowania karnego przeciwko Pawłowicz, za to, że posłanka podczas jednego ze spotkań powiedziała o Annie Grodzkiej i jej zmianie płci: „To nie jest tak, że jak się człowiek nażre hormonów, to jest kobietą. No jaka pani, no twarz boksera”. Jednak (na szczęście) warszawska prokuratura nie wszczęła postępowania karnego, gdyż nie dopatrzyła się znamion przestępstwa.

Jak przyjrzeć się słowom wypowiadanym przez posłów Ruchu Palikota o Krystynie Pawłowicz i nie tylko, to widać, że prokuratura i komisja etyki poselskiej powinna się wziąć naprawdę do roboty. A pani poseł Pawłowicz wyraziła bardzo subtelnie to, co uważa większa część Polaków.

sm/Onet