- Ale swoją drogą, że „wielka” kiedyś Brytania boi się dwóch dni prywatnego pobytu jednego pisarza (nawet bestsellerowego) tak jak PRL bal się każdej maszyny do pisania - to znaczące – pisze na Twitterze już po zwolnieniu przez brytyjskie służby polski dziennikarz i publicysta Rafał Ziemkiewicz.

Polski dziennikarz i publicysta „DoRzeczy” Rafał Ziemkiewicz został w dniu dzisiejszym zatrzymany przez brytyjskie służby na lotnisku Heathrow w Londynie. Publicysta był w towarzystwie żony i córki, która rozpoczyna naukę na Oxfordzie. Jego żona i córka zostały przepuszczone, ale samego dziennikarza zatrzymano.

- Pańskie postępowanie i poglądy są sprzeczne z brytyjskimi wartościami - miał usłyszeć Ziemkiewicz.

- Mężowi zabrano rzeczy osobiste, dokumenty, leki i telefon. Nie podano pod jakim zarzutem został zatrzymany – przekazała tuż po zatrzymaniu żona komentatora Aleksandra Ziemkiewicz.

Ziemkiewicz już po uwolnieniu zamieścił na Twitterze kilka komentarzy.

- Myślę, że mało kto ma na bagażu tak bajerancki klips z londyńskiego pierdla. Na dodatek więźniowie polityczni wchodzą nawet przed biznesklasą Bardzo serdecznie wszystkim dziękuje za wyrazy wsparcia. Niestety ledwie mi oddali telefon muszę go wyłączyć z powodu że samolot rusza – napisał publicysta.

mp/twitter/fronda.pl