W swoim programie w Telewizji Republika Rafał Ziemkiewicz wykpił tekst w "Gazecie Wyborczej" dotyczący rzekomej inwigilacji uczestników protestów antyrządowych.

Inwigilowany poczuł się m.in. lider Nowoczesnej, Ryszard Petru. 

"Przekroczono kolejną granicę. Mamy do czynienia z państwem policyjnym pod wodzą Kaczyńskiego i Błaszczaka. Kto podjął decyzję o czynnościach obserwacyjnych wobec R. Petru i Obywatelach RP? Czy była na to zgoda?"- histeryzował poseł Nowoczesnej, Adam Szłapka. "Gazeta Wyborcza" opublikowała nagranie, na którym słychać policjantów rozmawiających o tym, co robi i dokąd idzie "pan Petru". Policja tłumaczyła później dziennikarzom, że chodziło o to, aby polityk mógł bezpiecznie opuścić parlament. 

"Dzisiaj będziemy inwigilować dziennikarzy „Gazety Wyborczej, czyli cytować głupoty, które piszą. Nie wiem, czy można poważnie traktować dziennikarzy Gazety Wyborczej”- powiedział Ziemkiewicz na początku programu "Chłodnym okiem". Publicysta rozmawiał  w Telewizji Republika z Aleksandrem Wierzejskim. 

"Stoi krawężnik, posterunkowy, bo tak się często na takich policjantów mówi. On stoi i kontroluje ruch uliczny. On nie kontroluje, on inwigiluje ruch uliczny. Do tego ma krótkofalówkę, pewnie dla jeszcze większej inwigilacji. Wedle informacji „Wyborczej” wokół Petru byli policjanci ubrani po cywilnemu"- tłumaczył Ziemkiewicz. Jak dodał, nie było niczym dziwnym, że wokół manifestacji pod Sejmem znajdowali się policjanci. 

"Strasznie dziwne, że gdy robił jakieś zadymy, uczestniczył w protestach pod Sejmem, to wokół znajdowali się policjanci. No rzeczywiście szok."- ironizował.

"Do tego mówili o nim jako „pan Petru”. Przecież osoba inwigilowana ma pseudonim, przykładowo policjanci mówią do siebie – obiekt „patelnia” wszedł do bramy i udał się pod numer 7. A tu inwigilujący policjant mówił o Petru jako Pan Petru. Perfidia, której mogli użyć tylko „kaczyści”. Ryszardowi Petru dano pseudonim „pan Petru”, tak, żeby on nie wiedział, że jest inwigilowany"- drwił dziennikarz. Aleksander Wierzejski skomentował, że "gdyby wąż poruszał się krętą logiką Gazety Wyborczej to połamałby kręgosłup". Ziemkiewicz odpowiedział, że dziennikarzom tej akurat gazety nie grozi złamanie kręgosłupa. Rozmówca odpowiedział, że najpierw trzeba go mieć. 

"Jak ci ludzie muszą się męczyć. Siedzą w tej dusznej atmosferze w „gazetce”. Tam wszyscy są podsłuchiwani, za wszystkim węszą, oni są wszędzie. Tam na rogu kobieta sprzedawała czosnek. Wiemy o co chodzi. Inwigilacja sięga wszędzie. Protesty chyba się skończyły, bo piszą, że trzeba być w gotowości do powrotu na ulicę."- komentował dziennikarz. Ziemkiewicz dodał jeszcze, że zastanawia go, dlaczego "Wyborcza" dekonspiruje rozmówców, ujawniając ich wizerunek, imię i nazwisko. Publicysta ironizował, dziennik powinien nadawać rozmówcom i dziennikarzom pseudonimy, w innym wypadku jest to dekonspiracja. 

Dziennikarz skomentował również doniesienia Super Expressu o odejściu Mateusza Kijowskiego z KOD. 

"Skończył się czas organizacji obywatelskiej, on będzie zakładał ruch oporu. Inwigilacja wszędzie, patrzy na mnie coś z tej szklanki!"- żartował Ziemkiewicz.

yenn/Telewizja Republika, Fronda.pl