Redystrybucja dochodów wydaje się dziś pomysłem wręcz naturalnym. Ale co jest jej przyczyną? A może... zwyczajna ludzka zawiść?

Zastanawia się nad tym Sebastian Stodolak w swoim felietonie opublikowanym w "Dzienniku Gazecie Prawnej". Jak zauważa, w społeczeństwie nieakceptowana jest zarówno skrajna równość, jak i skrajna nierówność dochodów. Ta pierwsza doprowadza bowiem, bo katastrofy ekonomicznej, co wiemy z historii. Ta druga natomiast wywołuje w ludziach irytację, gdy widzą, że typowy pracownik poczty, czy sklepu spożywczego zarabia 2 tys. zł, zaś słynny muzyk, aktor, czy sportowiec prawdziwe miliony.

Czym jednak warunkowane jest odczucie sprawiające, że owa nierówność wydaje nam się czymś wyjątkowo złym i niesprawiedliwym? Negatywna ocena przesadnej czyt. komunistycznej równości dochodów jest zrozumiała i każdy, kto zapozna się nawet pobieżnie z historią krajów, gdzie rzeczywiście wprowadzano taki model gospodarki, nie będzie mieć cienia wątpliwości, że prowadzi on do upadku ekonomicznego. Przykładów jest wiele z Wenezuelą jako najświeższym na czele. Ale dlaczego ogromne zarobki gwiazd estrady, czy kina wydają nam się nie w porządku wobec zarobków zwykłych ludzi? Przecież owe "gwiazdy" zarobiły te pieniądze swoją pracą. Pracą o innej specyfice, ale pracą.

Jak przekonuje Stodolak, istnieje wiele współczesnych badań psychologicznych potwierdzających, że za chęcią redystrybucji dóbr stoją w istocie trzy czynniki - współczucie wobec innych, dbanie o własny interes oraz zwykła zawiść.

Do takich wniosków doszli kanadyjscy psychiatrzy przeprowadzający badania na temat psychicznych mechanizmów warunkujących opowiadanie się za takim, a nie innym modelem gospodarczym. Empatia ma być uzasadnieniem dla tego, by bogatsi oddawali część swoich dochodów mniej zamożnym. Zresztą wystarczy prześledzić internetowe fora, by to spostrzec. Nieraz zobaczymy komentarz w stylu "On tyle zarabia, a tymczasem dzieci w Afryce...".

Jednak nie zawsze dobre serce warunkuje naszą postawę dotyczącą redystrybucji. Jak zauważa publicysta "Dziennika Gazety Prawnej", istotną rolę odgrywa też dbanie o własny interes, a nawet zawiść. W końcu nie tylko dzieci w Afryce nie mają zbyt wiele pieniędzy, ale my też - często możemy tak właśnie myśleć, świadomie, lub podświadomie. Co więcej, psychiatrzy badający ów problem zauważyli, że często temu uczuciu towarzyszy złość kierowana w stronę lepiej zarabiających. "Czemu on ma lepiej, niż ja" - pytamy samych siebie, a w istocie (znów, często podświadomie) chodzi nam raczej o to, by to dana osoba straciła, niż byśmy my zyskali.

jsl/forsal.pl