Kabotyństwo, hipokryzja, chuć, kołtuństwo, pazerność i świętoszkowatość. To postawy, które według Jacka Żakowskiego, publicysty "Polityki", obnaża "Klątwa", głośny swoim chamstwem i buractwem spektakl z "Teatru Powszechnego".

Na łamach "Gazety Wyborczej" Żakowski w zadziwiający sposób broni ordynarnego widowiska, którym, zdawałoby się, trudno upajać się mając choć krztynę kultury. Według Żakowskiego spektakl nie obraża też uczuć religijnych. No, jasne - gdy się ich nie ma, to ich nie obraża. Jednak nie wszyscy są tak samo "duchowo wytrzebieni" jak środowisko "Wyborczej" czy "Polityki"...

Według Żakowskiego polska prawica wmawia Klątwie wzywanie do przemocy. Opowieść o zbiórce pieniędzy na zabójstwo Jarosława Kaczyńskiego to zdaniem Żakowskiego żadne nawoływanie do zbrodni. Nie ma też mowy o bluźnieniu Ojcu Świętemu, bo, twierdzi Żakowski, scena seksu oralnego z figurą Jana Pawła II to jedynie krytyka "zaczadzenia paraerotycznym kultem uprawianym jeszcze za życia papieża".

Publicysta "Polityki" pisze na łamach "Wyborczej", że to krytycy 'Klątwy' niszczą kulturę, kierowani pychą i władzą, nie mogąc zapomnieć spektaklowi obnażania ich kabotyństwa, hipokryzji et cetera.

kk/wyborcza