Józef Stalin, jeden z największych zbrodniarzy w historii pił niewiele, często wodę zamiast wódki. Mimo to w ZSRR alkohol lał się strumieniami! "Czerwone od wódki mordy" mieli nawet sowieccy dyplomaci.

Kilka lat temu prof. Paweł Wieczorkiewicz udzielił wywiadu, w którym opowiadał o życiu codziennym w ZSRR. Jak mówił Wieczorkiewicz, "Stalin pił raczej mało, często rozcieńczone wino lub wodę zamiast wódki". Nie próżnowali za to sowieccy aparatczycy. Jelena Furcewa, kochanka Chruszczowa była według słów historyka "Mała, tłusta, o nalanej twarzy charakterystycznej dla aparatczyka partyjnego bez względu na płeć. Ten tryb życia: nocna praca, tłuste jedzenie, dużo alkoholu, powodował, że oni szybko się do siebie upodabniali".

Nie lepiej bywało z sowieckimi dyplomatami, którzy mieli "czerwone od wódki mordy", a paradowali w eleganckich mundurach, które kontrastowały z ich twarzami. W wywiadzie, który z prof. Wieczorkiewiczem przeprowadził Robert Mazurek dowiadujemy się też o życiu działaczy na niskich stanowiskach partyjnych na prowincji.

"Świętowano raz do roku, kiedy przypływał statek z wódką i tyle". W rozpijaniu Rosjan swoje "zasługi" oddał właśnie Stalin, gdyż to za jego rządów wprowadzono normalną wódkę w zamian za produkowaną po prohibicji dwudziestoprocentową "rykówkę".

Jednym słowem, choć pił mało, Stalin ma swoje miejsce także w alkoholowych dziejach Rosji.

krp/dziennik.pl, Fronda.pl