„Znaleźli się ludzie, którzy dramat Holokaustu postanowili wykorzystać jako okazję do gry sądowej o duże pieniądze. Wedle ich planu Polska ma płacić za zbrodnię nazizmu, który Żydów mordował, i komunizmu, który Żydów – wśród innych – wywłaszczył” -wbrew pozorom nie są to słowa prawicowego polityka ani publicysty!

Tak w 1999 r. pisał na łamach "Gazety Wyborczej" jej redaktor naczelny, czyli Adam Michnik. Była to reakcja dziennikarza na pozew 11 nowojorskich Żydów, którzy wytoczyli Polsce proces o odszkodowania. W ocenie Michnika, dokument ten był "zapisem świadomości skrajnie antypolskiej", a sformułowania zawarte w uzasadnieniu pozwu „przynoszą hańbę ich autorom". 

„Polska – kraj, który pierwszy powiedział »Nie« Hitlerowi i trwał w walce z nazizmem do ostatniego dnia. Polska – kraj zdradzony w Jałcie. Polska – kraj, który wielokrotnie buntował się przeciw komunistycznej dyktaturze i jako pierwszy ją zdemontował. Ten kraj został teraz oskarżony o »powszechny plan etnicznych i rasowych czystek, w celu usunięcia z Polski 10 proc. mniejszości żydowskiej, która przeżyła Holokaust«”-pisał pod koniec lat 90. naczelny "Wyborczej", który w swoim tekście ocenił pozew nowojorskich Żydów jako „faktyczne zrównanie Polski – także tej suwerennej i demokratycznej – z III Rzeszą hitlerowską”, a także: „bezcenny prezent dla antysemitów w Polsce i dla owładniętych nienawiścią do Polski Żydów. Jedni i drudzy chcą wojny polsko-żydowskiej; oni żyją z antysemityzmu i antypolonizmu. Jedni i drudzy są w mniejszości, ale jest to mniejszość agresywna, hałaśliwa i pozbawiona skrupułów” - przekonywał Adam Michnik. 

W 1999 r. szef "Wyborczej" przypominał również, że w naszym kraju "nigdy nie było żadnego planu antyżydowskiej etnicznej czystki” 

„Był dramat kraju zrujnowanego przez hitlerowską okupację i sowieckie represje. Była tragedia wojny domowej, nędzy, powojennej deprawacji. Były nieszczęścia i krzywdy typowe dla epoki dyktatury. Te krzywdy dotykały również Żydów”-pisał wówczas Adam Michnik. Pozew jedenastu Żydów z USA dziennikarz przyrównał do "najbardziej patologicznych form antysemityzmu", wciąż wegetującego "na marginesach polskiego życia publicznego". 

Tekst Michnika z 1999 r. brzmi dziś o tyle ciekawie, że redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" 19 lat później, krótko przed 50. rocznicą Marca '68, straszył antysemtiyzmem w Polsce i na spotkaniach w Muzeum POLIN w Warszawie, a później w Sali Lustrzanej w Tarnowie, przekonywał, że Jarosław Kaczyński, tak jak przed pięćdziesięcioma laty Władysław Gomułka, "otworzył puszkę Pandory", "obudził demony" antysemityzmu...

ajk/Gazeta Wyborcza, Fronda.pl