Film opisujący pana historię wygrał Złoty Opornik główną nagrodę w III Ogólnopolskim Festiwalu filmów dokumentalnych „Niepokorni Niezłomni Wyklęci” w Gdyni. Co to dla pana znaczy?

 

- Jestem zadowolony. Jak się do mnie zwrócił Tadeusz Filipkowski prezes Fundacji Filmowej AK, mówiąc, że jestem symbolem akowca, bo byłem w Szarych Szeregach, Grupach Szturmowych, batalionie „Zośka”, brałem udział w powstaniu warszawskim, przepłynąłem Wisłę wpław i musiałem uciekać spod ręki NKWD, potem siedziałem w więzieniu z mjr. „Łupaszką” i pilotem Staszkiem Skalskim.

 

Dlaczego wstąpił pan do konspiracji?

 

- Byłem harcerzem, być młodym człowiekiem i nie należeć do konspiracji to był wstyd i hańba. Jak pierwszy raz wyszedłem z bronią w ręku to się bałem, bo myślałem, że każdy Niemiec widział, że miałem pistolet.

 

Wykonywaliście wyroki śmierci?

 

- Tak. Jeden wykonałem własnoręcznie na agencie gestapo.

 

Ile pan przesiedział w więzieniu? Jak pan to wspomina ten czas.

 

- W calości przesiedziałem 5 lat, większość w więzieniu w Rawiczu. Byłem przeciwnikiem ustroju, więc się nie dziwiłem, że mnie zamknęli. Pamiętam rozmowę z „Łupaszką”. Ja mu mówię: - Zygmunt jak się spotkamy na wolności... a on mi na to: - Staszek, czyś ty zgłupiał. Nie bądź naiwniakiem, jaka wolność? Wiem, że jak dostanę karę śmierci to ją wykonają. Nie ma takiej siły, która by mnie stąd wyciągnęła. Zresztą ja im się nie dziwię, bo jak bym ich spotkał na wolności, też bym rozstrzelał.

 

Jak wydany przez komunistów wyrok śmierci zniósł, oskarżony o zdradę, legendarny pilot Stanisław Skalski?

 

Staszek był przede wszystkim wściekły jak ją dostał. Zwrócili się się do niego, żeby prosił o łaskę. On powiedział, że jak jest niesłusznie skazany, to niech niesłusznie wykonają też wyrok. Oni wezwali jego matkę aby ona napisała podanie o ułaskawienie. Dostał dożywocie.

 

Jakie były pana doświadczenia z nagrywania filmu z Markiem Widarskim?

 

Zaproponowałem mu aby to nie był życiorys ale kilka zdarzeń,które nazwałem przeznaczeniem. Z prawie każdej z tych sytuacji nie powinienem wyjść żywy, ale jakoś się udało i przybrało formę filmu.

 

Rozmawiał Jarosław Wróblewski