"O Żydach, jako ofiarach II wojny światowej, mówił dziś rano na Westerplatte tylko Frans Timmermans – Europejczyk" - ubolewała dziś w Gdańsku prezydent tego miasta, Aleksandra Dulkiewicz.

 

Te niezwykle kompromitujące ich autorkę słowa padły w niedzielę podczas dyskusji w Europejskim Centrum Solidarności.

Dulkiewicz najpierw "błysnęła", nazywając - uwaga - "egzotycznymi" gości z Wielkiej Brytanii, którzy mają dalekowschodnie korzenie.
Potem kolejny raz dowodu niedorośnięcia do sprawowanej funkcji dała mówiąc o polskich i żydowskich ofiarach wojny.

"Moja refleksja z dzisiejszego poranka, z przemówień podczas uroczystości na Westerplatte jest taka, że były dwa przemówienia przedstawicieli władz państwowych i list prezydenta RP Andrzeja Dudy, a jedyną osobą, która wspomniała o Żydach, jako ofiarach II wojny światowej, był Frans Timmermans – Europejczyk. Oficjalni przedstawicieli nas – Polek i Polaków – w 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej mówią tak, jakby to była wojna tylko i wyłącznie pomiędzy Polakami i Niemcami" - powiedziała.

Dulkiewicz nie zauważyła najwyraźniej, że, po pierwsze, Niemcy nie prowadziły wojny z Żydami - bo nie było żydowskiego państwa; a po drugie, że Żydzi, których mordowali Niemcy w Polsce, byli... Polakami. Byli obywateli Rzeczypospolitej - i to sformułowanie WIELOKROTNIE padało z ust przedstawicieli polskiej władzy. 6 milionów polskich obywateli - to zarówno etniczni Polacy, jak i Żydzi, Romowie, Tatarzy, Rusini i inni, którzy zamieszkiwali przed niemiecko-sowiecką eksterminacją nasz kraj.

Ale kto by się tam przejmował szczegółami, gdy trzeba "udowadniać" tezę, że w Polsce jest antysemityzm. Jak go nie ma - to trzeba go medialnie stworzyć...

bsw