- Nie wiem, czy większa liczba obywateli uwierzy, że naczelny „Newsweeka” jest jakąkolwiek ofiarą – mówi Frondzie Marcin Wolski, satyryk, dziennikarz i pisarz.

 

Tomasz Lis pożegnał się z widzami, puszczając muzykę z „Przeminęło z wiatrem”. Co przeminęło z Tomaszem Lisem?

Nie wiem, czy Tomasz Lis jest bardziej Rhetem Butlerem, czy Scarlett O'Harą. Uroda Butlera, a charakter dziedziczki Tary. Czy Lisa zabraknie? To nie jest ten Lis, którego kiedyś, wiele lat temu polubiły miliony. Nie – odważny redaktor, którego zapamiętałem z pytań: co z tą Polską i fajnych felietonów na ostatniej stronie tygodnika „Wprost”. Nie - dość ostry, bezwzględny, ale operatywny organizator telewizji TVN. Raczej zgorzkniały facet, który obraził się na rzeczywistość, a w pasji przywalania tym, których nie lubi nie cofa się przed żadną metodą, czego dowodem jest afera z Kingą Dudą, co sprowokowało nagrodę Hieny Roku od Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Tomasz Lis zapowiada, że jego program będzie istniał. Oficjalnie nie zdradza szczegółów, ale są plotki, według których miałby wystartować w Onecie, a nie w telewizji. Czy Lis gdzie indziej niż w TVP ma szanse na utrzymanie widowni i popularności na dotychczasowym poziomie?

Rzeczywiście, Tomasz Lis nie bardzo ma gdzie pójść, bo wszędzie już był i kończyło się to mniejszym lub większym skandalem. Co się tyczy portali internetowych, oczywiście jest to dynamicznie rozwijająca się, ale mimo wszystko porównujemy tu produkcję wielkoprzemysłową z chałupnictwem. Nie sądzę, żeby jakikolwiek portal internetowy, nawet tak renomowany jak Onet zapewnił wszystko to, co do tej pory pracowało na Lisa: research, wsparcie, obsługę kamerową. To wszystko razem jest kosztowne. A kręcenie jedną kamerką... Powiedzmy sobie otwarcie: polityk czy tzw. autorytet znajdzie czas żeby się zjawić w TVP, ale niewykluczone, że na portal internetowy czasu mu zabraknie. Poza tym już w czasach końcówki jego obecności w TVP znaczna część polityków bojkotowała Lisa, więc będzie on mógł liczyć wyłącznie na sfrustrowanych, odepchniętych od władzy. Czyli będzie to festiwal plucia. Być może znajdzie to widownię wśród ludzi, którzy chcą się nakręcać złą energią, ale raczej należy zapomnieć o jakiejkolwiek roli opiniotwórczej.

A może Tomasz Lis jako ofiara kaczystowskiego reżimu stanie się bardziej wiarygodny, bardziej uwielbiany przez tych którzy mu klaskali na manifestacji KOD?

Nie wiem, czy większa liczba obywateli uwierzy, że naczelny „Newsweeka” jest jakąkolwiek ofiarą. W końcu ludzie masowo nie ubolewali, kiedy mnóstwo jego kolegów po fachu traciło pracę, nie mając żadnej alternatywy. Jeśli wziąć pod uwagę ten „Newsweek”, opozycyjność Lisa to opozycyjność na pół, albo ćwierć etatu, a krzyż jest jak najbardziej pluszowy.

 

Rozmawiał Jakub Jałowiczor

 

<<< KUP ENCYKLOPEDIĘ .... KOŃCA ŚWIATA! WARTO SIĘ PRZYGOTOWAĆ! >>>