O tym, że Warszawska Opera Kameralna boryka się z problemami finansowymi mówi się od dawna. W ubiegłym roku z funkcji dyrektora WOK zrezygnował Stefan Sutkowski. Zastąpił go Jerzy Lach, który ponoć ma pomysł na to, jak wyciągnąć instytucję z kłopotów.

Jednym z takich genialnych koncepcji jest wystawienie opery o... transseksualizmie, którą na specjalne zamówienie dyrektora napisze Piotr Pacewicz (dziennikarz „Wyborczej”) i Antoni Komasa-Łazarkiewicz. Operę wystawi Michał Znaniecki. „Ja sobie bardzo dużo obiecuję po tym tytule i myślę, że to też zbuduje nowy wizerunek Warszawskiej Opery Kameralnej. Będzie to opera mówiąca o tożsamości seksualnej” - deklaruje w rozmowie z „Wyborczą” Lach.

Co ciekawe, bohaterem opery będzie... Anna Grodzka, pierwszy transseksualny poseł w polskim Sejmie. „Mnie najbardziej interesuje człowiek ze swoimi problemami egzystencjalnymi, więc mam nadzieję, że dyskusja wokół nie będzie spłaszczonym mówieniem, że to o Annie Grodzkiej” - wyznaje dyrektor WOK.

Czy Lach nie obawia się skandalu? „Zmiany są konieczne. Musimy walczyć o naszą markę, bo z ostatniego raportu o teatrach stołecznych wynika, że ludzie nas w ogóle nie kojarzą albo mylą z Teatrem Wielkim - Operą Narodową” - deklaruje Lach.

Z pewnością opera o Annie Grodzkiej będzie małym krokiem dla WOK, ale wielkim skokiem dla polskiej sztuki i kultury. Bo przecież musimy nadążać za światowymi trendami, nie wolno pozostawać w tyle. Opera o transseksualizmie – czemu nie? Pytanie tylko, w jaki sposób historia Anny Grodzkiej ma mówić o tożsamości seksualnej? W jaki sposób choroba (pamiętajmy, że transseksualizm nadal uznawany jest przez Światową Organizację Zdrowia za zaburzenie) ma traktować o normalności? I kolejne pytanie – kiedy w ramach wyciągania WOK z kryzysu dyrektor Lach zdecyduje się na operę na przykład o pedofilii? Przecież to również jakaś tożsamość seksualna...

MBW/Cjg.gazeta.pl