Zadzwońmy teraz do murzyna” - rozochocił się na radiowej antenie Kuba Wojewódzki. W ten prostacki sposób kpił z rzecznika Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego Alvina Gajadhura, który jest urodzonym w Polsce synem Hindusa i Polki. Podczas programu pojawiały się też takie zwroty jak "krajowy rejestr murzynów" czy "audycję dzisiejszą sponsoruje warszawski oddział Ku-Klux-Klanu".

Kuba Wojewódzki wkrótce zaszokował ponownie, bezlitośnie kpiąc i wyszydzając pracujące w Polsce Ukrainki.

Prowadzący śledztwo w obu sprawach zdecydowali o przekazaniu aktów oskarżenia przeciw Wojewódzkiemu do sądu. „W obu przypadkach chodzi generalnie o artykuł 257 Kodeksu karnego. Czyli zarzut publicznego znieważenia na tle rasowym” - wyjaśniła prokurator Renata Mazur z Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga. Grozi za to do 3 lat więzienia.

Pierwsza sprawa związana z obrażeniem Gajadhura miała się odbyć w grudniu, jednak w sądzie nie pojawił się Wojewódzki. Kolejny termin wyznaczono na marzec. Z kolei sprawa rasistowskich żartów z Ukrainek czeka na wyznaczenie terminu.

Przypomnijmy, że art. 257 Kodeksu karnego mówi: „Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jaj przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karza pozbawienia wolności do lat 3”.

Beb/Se.pl