O możliwym celu podróży marszałka Grodzkiego na spotkanie z senatorami USA, o expose premiera Mateusza Morawieckiego, o Jerzym Zalewskim i projekcie filmowym „Zdarzyło się z Polsce”, o finale afery Rywina po latach, o nowych informacjach na temat Wólki Kosowskiej, o domu Hitlera w Braunau am Inn, o „skate-parku” w Katowicach, a także pytanie do prezes Sądu Najwyższego.

- Po co panu Grodzkiemu expose? Wystąpienia, w których głosi swoje pustosłowie i pustoocznie spogląda w kamerę to po prostu pycha. Ale po co jedzie do USA? W tym jest większy projekt. Wydaje mi się, że go rozszyfrowałem - mówił Gadowski

- Pan Grodzki, przypadkowo marszałek senatu, wyciągnięty jak królik z kapelusza, jedzie do Stanów Zjednoczonych, aby spotkać się z 88 senatorami, którzy podpisali list w sprawie tzw. roszczeń żydowskiej diaspory. Jedzie tam, by złożyć deklarację - słuchajcie, co prawda PiS jest bardzo uległy, ale my będziemy jeszcze bardziej ulegli. Nie będziemy się w ogóle stawiać. Tak jak Niemcy mieli z nami jak po maśle, tak teraz przeorientujemy nasz kurs i wy będziecie mieli z nami jak po maśle. Tylko błagamy, oddajcie nam władzę, bo bez niej usychamy i giniemy. Oto przesłanie, z jakim pan Grodzki jedzie do USA; przelicytować w służalstwie - wyjaśniał Witold Gadowski

- Z jednej strony Kaczyński z PiS, a z drugiej Schetyna i cała banda postkolaborantów, nazywam ich terminem "nadymiarze" - dodawał

- Spoglądając dziś na to, co robią "nadymiarze" patrzymy na to z politowaniem. Bo naprawdę, gdybyśmy w starej ekipie weszli do Sejmu, to byśmy w pięć minut zrobili z nimi porządek i porozstawiali ich po kątach. My stare dziadki zadymiarskie z lat 80. Zadymiarze byli zdetyrminowani, przyhartowały nas pały ZOMOWskie, które nas spotykały, a które nigdy nie spotkały pluszowych nadymiarzy - stwierdził


bz/YT