"Kampania PO przejdzie do historii jako przykład kampanii prowadzonej w sposób skrajnie dyletancki"-ocenił publicysta Łukasz Warzecha w Poranku Rozgłośni Katolickich "Siódma 9". 

"PO prowadząc konsekwentnie taktykę schodzenia z linii strzału PiS, na jedną ze swoich konwencji zaprasza Lecha Wałęsę, o którym wiadomo, że jest kompletnie nieprzewidywalny, że jest chodzącym, odbezpieczonym granatem, a później nie dość, że nie ma reakcji, to jeszcze PO klaskała..."-zauważył Warzecha. 

W ocenie publicysty "Do Rzeczy", niedzielna konwencja pokazuje, że Platforma Obywatelska ma "gigantyczny problem(...) z ogarnięciem własnej taktyki". 

"Chyba nikt sobie nie zdawał sprawy z tego, co się wydarzyło. Kampania PO przejdzie do historii jako przykład kampanii prowadzonej w sposób skrajnie dyletancki"-ocenił dziennikarz. W Poranku Rozgłośni Katolickich „Siódma 9” Łukasz Warzecha odniósł się do niedzielnej konwencji Koalicji Obywatelskiej w Warszawie. Na konwencji pojawił się były prezydent, Lech Wałęsa. Wydarzenie odbyło się zaledwie dzień po pogrzebie śp. Kornela Morawieckiego, marszałka seniora Sejmu RP VIII kadencji, legendarnego działacza opozycji czasów PRL, prywatnie- ojca obecnego premiera RP, Mateusza Morawieckiego. Podczas konwencji Wałęsa wypowiedział skandaliczne słowa na temat polityka zmarłego w zeszłym tygodniu po kilkumiesięcznej walce z chorobą nowotworową. 

"Środek stanu wojennego, atakują nas z każdej strony. A on sobie, kozak, Solidarność Walczącą zakłada! Co to jest proszę państwa? To jest zdrada! Zdrajca"-stwierdził pierwszy przywódca "Solidarności". Zdaniem publicysty "Do Rzeczy", to wystąpienie ma znaczenie szczególnie teraz, na ostatnim etapie kampanii wyborczej. 

"Już szczególnie biorąc pod uwagę sprzeczne interesy dwóch obozów politycznych. PiS rozgrywało całą kampanię na polaryzacji i różnych punktach zaczepienia swoich przeciwników. W ostatnim czasie tych punktów brakowało, stąd zapewne wypuszczenie nagrań Sławomira Neumanna przez rządowe media, bo o coś się trzeba było zaczepić"-ocenił Warszecha. Jak wskazał dziennikarz, PO-KO prowadziła dość "niemrawą" kampanię, aby właśnie nie dać Prawu i Sprawiedliwości tych punktów zaczepienia. 

Według Warzechy, na tym etapie kampanii chodzi wyłącznie o mobilizację lub wręcz przeciwnie- demobilizację wyborców. Jak ocenił dziennikarz, po wystąpieniach prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego, widać, że jest to dla PiS duży problem. 

"Wtedy wjeżdża na białym koniu Lech Wałęsa, który wygłasza na konwencji wyborczej, i to przełożonej o jeden dzień ze względu na pogrzeb Kornela Morawieckiego, swoje słowa o marszałku seniorze jako zdrajcy"-zauważył publicysta "Do Rzeczy". Jak podsumował Łukasz Warzecha, mamy do czynienia z "sytuacją z pogranicza Monty Pythona".

yenn/siodma9.pl, Fronda.pl