"Mamy realne zagrożenie, że Paweł, w związku ze swoimi problemami, może stracić urząd po swojej ewentualnej wygranej i będziemy mieli w Gdańsku komisarza z nadania PiS" - mówi Jarosław Wałęsa komentując swój start w wyborach na prezydenta Gdańska.

"Kilkanaście dni temu dwóch biznesmenów zostało zatrzymanych przez CBA, jakoby mieli sprzedać Adamowiczowi mieszkania po zaniżonych cenach. A dla mnie i dla wielu mieszkańców Gdańska wyglądało to tak, jakby kandydat PiS-u na prezydenta Gdańska tracił w sondażach i trzeba było mu to poparcie podnieść, więc po raz kolejny zainteresowano opinię publiczną sprawą Adamowicza" - straszy Wałęsa.

Wcześniej w wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej podkreślił, że wiele lat popierał obecnego prezydenta i był nawet szefem jego sztabu wyborczego.

"Czytam gazety i wyciągam wnioski. Poza tym z tą władzą wszystko jest możliwe" - komentuje syn Lecha Wałęsy, kandydat na prezydenta Gdańska z ramienia Koalicji Obywatelskiej.

Trzeba przyznać, że straszenie PiSem chwilę po politycznej zdradzie jest ciekawym rozwiązaniem. Przypomnijmy, Paweł Adamowicz to człowiek Platformy Obywatelskiej, która jednak odwróciła się od niego przed wyborami wystawiając Jarosława Wałęsę.

mor/dorzeczy.pl/fronda.pl