Msgr Bertin przeprowadził cały szereg rozmów z przedstawicielami rządu i urzędów. Udało mu się także nawiązać kontakt z kilkoma katolikami, którzy żyją w podziemiu. Ich położenie jest niezwykle ciężkie. Odpowiada za to islamistyczna milicja, Harakat al Shabaab al Mujahideen, która rządziła przez kilka lat krajem i stworzyła system państwowy, opierający się na prawie szariatu. Rządy milicji ciążyły nie tylko chrześcijanom, ale także muzułmanom. Ludność z okolic Mogadischu obawia się powrotu władzy dżihadystów.

Msgr Bertin mówi, że w całym rządzie Somalii nie odnalazł żadnego partnera do rozmowy. Wszyscy obawiają się łatki „przyjaciół chrześcijan”. W całym kraju funkcjonuje jedynie jeden kościół, w Hargezji na północnym-zachodzie Somalii.

Biskup Bertin rozmawiał z władzami o otwarciu starego kościoła w Mogadischu. Nie jest to jednak możliwe. Na szczęście,  chrześcijańskie organizacje humanitarne otrzymają najprawdopodobniej zezwolenie na powrót do Somalii. Rząd, jak mówi msgr Bertin, jest tym dość zainteresowany.

Mimo wszystkich, często ogromnym problemów, biskup stara się nie tracić całkowicie nadziei. Mówi, że nowy rząd somalisjki pod przewodnictwem Abdi Faraha Shirdona Saaida jest uznawany przez społeczność międzynarodową – po raz pierwszy od wybuchu wojny domowej.

W 1950 roku w Somalii było 8500 katolików. W 1990, gdy wybuchła wojna, było ich już tylko nieco ponad 100. Katolicką społecznością od dawna zajmują się w Somalii zawsze franciszkanie. Jednak wielu poprzedników msgr Bertina zostało zamordowanych. Łącznie, od 1990 roku, zginęło do dziś 30% wszystkich katolików kraju. Ci, którzy pozostali przy życiu, nie mogą otwarcie wyznawać wiary. Żyją w podziemiu, od lat prześladowani i mordowani.

PCh/katholisches.info