Czeka nas konfrontacja o system społeczny. Rywalizują Stany Zjednoczone i Chiny. Unia Europejska, a przede wszystkim Niemcy, muszą zająć stanowisko, pisze berliński dziennik "Tagesspiegel". Publicysta tego dziennika ds. międzynarodowych, Christoph von Marschall, z okazji 70.-lecia istnienia Chińskiej Republiki Ludowej poświęcił artykuł Państwu Środka - i wyzwaniu, jakie rzuciło zachodniemu światu.

"Długo żywiona nadzieja, że Chiny z czasem się otworzą i upodobnią do Zachodu, okazała się mrzonką. Widać to w Hongkongu. Pod rządami Xi Jinpinga Państwo Środka staje się coraz bardziej dyktatorskie" - napisał Marschall.

"Mamy do czynienia z konkurencją systemów. Który system jest lepszy: zachodni czy chiński? Europa powinna przyjąć to wyzwanie i z pewnością siebie, ale bez poczucia wyższości, stawić mu czoło. Z ufnością, że społeczeństwo otwarte jest silniejsze, ale tylko wówczas, gdy mobilizuje się do działania" - wskazał dalej.

Zdaniem publicysty Unia i Niemcy muszą potraktować konflikt o przyszłość jako wyzwanie. Marschall przypomina, że dla Pekinu stanem normalnym jest dominacja nad światem. To ostatnie 200 lat było nienormalne.

"Z punktu widzenia swoich obywateli kraj ten jest o krok od odzyskania pozycji, którą miał do około 1830 roku - dominującego mocarstwa świata. Dla Chińczyków to normalność. Półtora wieku wewnętrznej słabości, która zaczęła się od wojen opiumowych, a skończyła zwycięstwem komunistów, to wyjątek w historii. Chiny chcą być światowym mocarstwem i faktycznie nim są. Dlatego powinny być odpowiednio traktowane" - pisze dziennikarz.

Marschall w tym kontekście krytykuje fakt, że Niemcy wciąż udzielają Chinom ogromną pomoc rozwojową. Berlin powinien też zwiększyć nacisk na Pekin ws. otwarcia tamtejszego rynku oraz ochrony środowiska. Zdaniem Marschalla Trump ma w sprawie Chin rację - tyle, że zaczął, w ocenie dziennikarza, "w fałszywym tonie".

bsw/pap, fronda.pl