Amelia Rivera ma trz lata. Cierpi na zespół Wolf-Hirschhorna, schorzenie genetyczne, które powoduje upośledzenie umysłowe, napady drgawkowe oraz uszkodzenie nerek. I właśnie o nerki w całej sprawie poszło. Według diagnoz lekarskich przestaną one działać w przypadku dziewczynki w ciągu pół roku do roku. Później standardowy wydawałby się przeszczep. Ale nie w tym przypadku, bowiem lekarze z  Children's Hospital of Philadelphia mieli powiedzieć rodzicom, że osobie upośledzonej umysłowo nerki nie przeszczepią.



- Chcesz mi powiedzieć, że jako lekarz odrzucasz możliwość transplantacji, gdy jej nerki przestaną działać, i to tylko z powodu jej upośledzenia umysłowego? Nie ma innych powodów odmowy przeszczepu niż upośledzenie? - relacjonuje pytania, jakie zadawała lekarzowi matka dziewczynki Chrissy Riverra. - Tak. To dla mnie trudne, sama rozumiesz – odpowiedział lekarz.  Kobieta nie rezygnowała, zapewniając, że jest w stanie znaleźć odpowiedniego dawcę wśród swojej dużej rodziny. Jednak lekarz nie pozostawił złudzeń, że przeszczepu nie będzie. - Ona nie kwalifikuje się do zabiegu z powodu jakości jej życia, z powodu jej umysłowego opóźnienia – podkreślił.



Szpital nie kwestionuje prawdziwości tej rozmowy, zapewnia jednak, że nie ma jednolitych standardów w kwestii przeszczepów dla osób upośledzonych. Nie ulega jednak dla nich wątpliwości, że jako  że dzieci upośledzone wymagają więcej wysiłku i pielęgnacji, a także z powodu prawdopodobieństwa, że będą żyły krócej niż dzieci zdrowe umysłowo, to preferują oni przeszczepy dokonywane na zdrowych, a nie upośledzonych.



TPT/BioEdge