"Takie samo zjawisko, taką samą frustrację obserwujemy w Polsce, wśród opozycji, która nie radzi sobie na programy" - mówi w wywiadzie dla naszego portalu Witold Waszczykowski. - "Natomiast ze zdziwieniem obserwujemy to w Stanach Zjednoczonych, które do tej pory pokazywane były jako ikona demokratycznych rozwiązań."

Tomasz Poller: Demokraci zdecydowali się na kontrowersyjne i dziwaczne rozpoczęcie impeachmentu Trumpa w ostatnich dniach jego prezydentury. Biorąc pod uwagę całą procedurę, która od strony formalnej raczej nie jest możliwa do sfinalizowania przed objęciem władzy przez Bidena, tak naprawdę jedyną dolegliwością dla Trumpa jest pozbawienie go możliwości kandydowania w kolejnych wyborach... Czy demokraci aż tak się go boją i na tyle starają się przewidzieć możliwe scenariusze, że zdecydowali się na wywołanie tej całej awantury? Dlaczego, Pana zdaniem, podjęli takie działanie?

Witold Waszczykowski, były minister spraw zagranicznych, europoseł PiS: Są dwa powody. Jeden to ten formalny, o którym mówimy, że rzeczywiście skazanie przez impeachment wyeliminowałoby go w przyszłości z możliwości kandydowania. A drugi to... zemsta. Mamy do czynienia z ludźmi, a ludzie są tylko ludźmi...

A więc również takie igrzyska organizowane przez Demokratów dla swoich wyborców...

Trump odnosił sukcesy przez pierwsze trzy lata mimo tego, że był był znienawidzony. Pomimo tego, że przeciwko niemu trwała kampania oszczerstw, fake newsów, to jednak poradził sobie dobrze. Gospodarka miała się dobrze, miał też olbrzymie sukcesy za granicą. Mamy do czynienia z próbą takiego odreagowania. No i jest oczywiście ta obawa, bo choć jest on człowiekiem starzejącym się, jest jeszcze pełen wigoru. Pokazał, że ma charakter, że potrafi walczyć, że jest bojownikiem. Były podejrzenia, że nie będzie kandydował na drugą kadencję ze względu na pandemię albo zamieszki rasowe. Latem ubiegłego roku była taka plotka. Rozmawiałem wtedy z panią Mosbacher, która powiedziała wówczas: nie, to jest bojownik, on na pewno do końca będzie walczył. Jest więc obawa. On ma ten charakter, wpływy, pieniądze, bo nawet nie będąc prezydentem pozostaje człowiekiem majętnym. Ma za sobą poparcie społeczne, bo ponad 70 mln Amerykanów głosowało na niego. Nawet dzisiaj, po przegranych wyborach, przed odejściem z urzędu ma czterdzieści kilka procent poparcia w badaniach opinii publicznej. Tego wszystkiego boi się ta lewicowo liberalna część Ameryki. Że albo on sam stanie do walki, albo stworzy ugrupowanie i namaści kogoś, kto przejmie po nim tę pałeczkę i będzie walczył.

Jeśli do tej całej procedury dodać blokowanie wypowiedzi czy kont samego Trumpa oraz jego zwolenników w mediach społecznościowych (do czego doszło nawet blokowanie wynajmu mieszkań zwolennikom Trumpa pod różnymi pretekstami przez popularny serwis), to mówiąc może kolokwialnie i banalnie, można zapytać, czy nie wchodzimy w jakąś nową epokę w dziejach USA i nie tylko... Są to rzeczy dziwne, niesłychane. I chyba też kolejnych można spodziewać się w ciągu najbliższych lat...

Takie samo zjawisko, taką samą frustrację obserwujemy w Polsce, wśród opozycji, która nie radzi sobie w starciu na programy, przegrywa kolejne wybory, w związku z czym próbuje się niedemokratycznymi metodami, administracyjnymi wyeliminować przeciwnika politycznego. Natomiast ze zdziwieniem obserwujemy to w Stanach Zjednoczonych, które do tej pory pokazywane były jako ikona demokratycznych rozwiązań. A tutaj okazuje się dzisiaj, że w takim państwie modelowym dochodzi do takich malwersacji. Nie potrafię z perspektywy polskiej powiedzieć, że wybory były sfałszowane. Na pewno można powiedzieć, że te wybory były nieuczciwe, biorąc pod uwagę zachowanie mediów, które bezczelnie i brutalnie wyłączały z fonii prezydenta, biorąc stronę jego przeciwnika. To było nieuczciwe i na pewno to jest cios wizerunkowy w reputację Stanów Zjednoczonych.

Jest to broń obosieczna, którą Demokraci sami sobie zaszkodzili...

Z tym będzie musiał żyć Biden i jego pozycja z tego powodu będzie osłabiona na świecie. Zawsze będą wytykać i pokazywać te obrazki ze Stanów Zjednoczonych. Tak jak w tym starym dowcipie z lat 60-tych, gdy pytano sowietów, ile macie pralek i lodówek, a oni odpowiadali: a u was biją Murzynów. Teraz będzie podobnie. Jeśli Biden czy ktoś inny będzie mówił krytycznie na temat Rosji czy Korei Północnej, to wówczas odpowiedzą: zobaczcie co wyście sami zrobili ze swoim prezydentem.

 

Dziękuję za rozmowę. Chyba, że zechciałby się Pan podzielić jeszcze jakimiś refleksjami na temat mijającej prezydentury...

 

Jestem zdziwiony, że w Polsce tak mało broni się Trumpa, bo skorzystaliśmy na tej prezydenturze bardzo dużo. Trump zrealizował i rozszerzył porozumienie wojskowe o obecności amerykańskiej. Toczy się durna dyskusja w mediach, że nie ma Fortu Trump. Przecież jakikolwiek garnizon można nazwać czy to Fort Trump, Fort Obama, Fort Bush, czy Fort Biden. Trump rozszerzył porozumienie energetyczne z nami, gazowe, poparł Trójmorze. Kto pamięta, że to głownie jego zasługa, że rok temu zostały zniesione wizy dla Polaków? Jestem zdziwiony, że część polityków w Polsce chce zapomnieć o Trumpie. A mamy za co go lubić...