O tych wydarzeniach w latach PRL z oczywistych względów nie można było mówić otwarcie, a ich uczestnicy byli szykanowani. Są one wprawdzie obiektem badań historyków (choć wiele wątków pozostaje zagadką) i amatorów - pasjonatów. Temat od czasu do czasu jest popularyzowany, jednak wydaje się, że dwa tygodnie historii rozgrywającej się w Brześciu nad Bugiem we wrześniu 1939 nie mają należnego miejsca w polskiej pamięci o II wojnie. Miasto jest wprawdzie powszechnie kojarzone ze spotkaniem wojsk hitlerowskich i sowieckich oraz ich wspólną defiladą 22 września. Mało kto jednak pamięta, że nieopodal miała miejsce walka, trwająca jeszcze kilka dni po owym spotkaniu agresorów, a polscy żołnierze, także narodowości białoruskiej, nie złożyli broni.

Od 14 do 17 września w cytadeli twierdzy brzeskiej, a następnie aż do 27 września w jednym z należących do twierdzy fortów trwała walka wojska polskiego przeciw oddziałom niemieckim a następnie sowieckim. Obrona twierdzy odsłania jeden znamienny wątek, gdy zwrócimy uwagę, że w szeregach polskiego wojska we wrześniu 39, w tym wśród obrońców twierdzy brzeskiej obok rdzennych Polaków walczyli także polscy żołnierze - Białorusini. A byli także wśród nich polscy żołnierze - Ukraińcy czy polscy żołnierze - Żydzi. W historii dwóch tygodni września 1939 w twierdzy wiele jest symboli, wiele wymownych, znaczących faktów.

Białorusini w polskim wojsku

Jest oczywistością, nieraz zapominaną, że w szeregach obrońców Polski we wrześniu 1939 walczyli także przedstawiciele innych narodowości. Na ziemiach północno wschodnich, na terenach Polesia, w rejonie Brześcia, byli to w sporej mierze Białorusini. W przedwojennych dokumentach polskiego wojska znajdziemy zresztą wiele pozytywnych uwag na temat służących w nim żołnierzy narodowości białoruskiej. Przypomnienie tego jest warte choćby w kontekście skomplikowanych i niełatwych relacji narodowościowych na tych terenach oraz żywej (i rozgrywanej nieraz) pamięci o antagonizmach oraz zdradzie sporej części osób należących do mniejszości narodowych. Wiemy przecież zarówno o idiotycznej nieraz przedwojennej polityce władz II RP (jak niszczenie cerkwi prawosławnych, czy polityka językowa), jak i o kolaboracji sporej części Białorusinów z sowietami, by wspomnieć o rewoltach we wrześniu 39 w Grodnie czy Skidlu, wznieconych przez zbrodnicze zsowietyzowane bandy składające się w sporej mierze z kolaborantów białoruskich. Są przecież i poważne białoruskie zarzuty wobec polskiego podziemia (zresztą, podobnie rzecz się ma gdy chodzi o pamięć o relacjach polsko żydowskich i wzajemnych krzywdach i konfliktach, które przysłaniają sobą pozytywną kartę owych relacji). Jedynie prawda jest ciekawa, ale ciekawsza jest prawda pełna, otwarta na wszystkie, nawet niewygodne, fakty. Faktem jednak niewątpliwie chwalebnym jest wspólna walka obywateli polskich, także innych niż polska narodowości, we wrześniu 1939. A jak się okazuje, Białorusini w polskich mundurach nie zawiedli także w momencie, gdy bynajmniej mogli owej walki nie kontynuować.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Obrona_twierdzy_brzeskiej_(1939)#/media/Plik:BrestFortress7.JPG

Ilustracja 1. Brama Chełmska twierdzy brzeskiej. Jeszcze długo w czasach sowieckich po II wojnie pozostał na niej umieszczony polski orzeł w koronie, który znajdował się tam jeszcze w latach 70-tych.

Niemiecki atak na Brześć

Dawna XIX-wieczna rosyjska twierdza, która po I wojnie stała się także polskim obiektem strategicznym, stanowiła punkt obrony podczas kampanii wrześniowej. Bombardowana była przez Luftwaffe już od drugiego dnia wojny. Na dowódcę obrony obiektu 11 września wyznaczony został generał Konstanty Plisowski. W twierdzy udało się zgromadzić ok. 2-2,5 tysiąca żołnierzy, pochodzących częściowo także z rozbitych wcześniej, wycofujących się oddziałów. Sporą część spośród obrońców twierdzy brzeskiej, stanowili mieszkający na terenach Polesia i sąsiednich rejonów Białorusini (ale także Ukraińcy oraz ci z Poleszuków, którzy nie identyfikując się w sposób jednoznaczny, uznawali się za "tutejszych"). Ten obraz przewija się we wspomnieniach uczestników walk oraz udokumentowany został przez badania historyków, wskazujących na ok. 30% udział wymienionych wyżej żołnierzy w ogólnej liczbie obrońców twierdzy. Siły obrońców dysponowały dywizjonem artylerii, dwiema kompaniami czołgów wolnobieżnych (30 czołgów FT-17), dwoma pociągami pancernymi oraz jedną baterię artylerii przeciwlotniczej. Z uwagi na znaczny rozmiar całości obszaru twierdzy obronę ograniczono do Cytadeli, nie obsadzając fortów zewnętrznych. Zbliżający się do Brześcia niemiecki XIX Korpus Pancerny generała porucznika Heinza Guderiana dysponował siłami przewyższającymi siły polskie nie tylko pod względem liczby żołnierzy, ale dysponujące czterokrotnie większą liczbą czołgów i sześciokrotnie większą liczbą artylerii.

Atakowani z ziemi i powietrza

Po walkach pod Brześciem (z udziałem polskich pociągów pancernych, wycofanych wkrótce wobec zajęcia samego miasta przez wroga), które pozwoliły opóźnić niemiecki atak na twierdzę i przygotować jej obronę, 14 września po południu 77 czołgów niemieckich z 10 Dywizji Pancernej przystąpiło do pierwszej próby wzięcia twierdzy. Polacy przy niewielkich stratach własnych atak odparli. Niemcy zdecydowali wówczas o zmianie strategii, rozpoczynając ostrzał artyleryjski oraz bombardowanie z powietrza. Podczas kolejnych szturmów nieliczne polskie baterie obrony przeciwlotniczej zestrzeliły 21 niemieckich samolotów. 16 września rozpoczął się kolejny niemiecki atak ze strony 10 Dywizji Pancernej oraz 20 Dywizji Zmotoryzowana. W ataku tym, także odpartym przez Polaków, poniósł zresztą śmierć adiutant Guderiana. Podczas walk ranny został także generał Plisowski, który jednak pomimo tego faktu nadal dowodził obroną. Ogółem podczas walk toczonych od 14 do 16 września, obrońcy odparli siedem niemieckich ataków. W ich skutek po polskiej stronie ok. 40% ludzi zostało zabitych lub rannych. Wieczorem 16 września, gdy okazało się, że obrona nie ma już znaczenia militarnego, generał wydał rozkaz opuszczenia fortyfikacji i przedzierania się w kierunku Terespola i Kodnia. Ewakuację, prowadzoną w nocy z 16 na 17 września, ubezpieczał batalion marszowy 82. Pułku Piechoty z Brześcia nad Bugiem pod dowództwem kapitana Wacława Radziszewskiego. Część żołnierzy która opuściła twierdzę została rozbita w niedalekiej odległości w rejonie Terespola. Części udało się przebić. Przedzierali się w kierunku południowej granicy, walcząc z Sowietami i Niemcami. Niektórzy dotarli na Węgry. Na tym jednak obrona fortecy nie zakończyła się...

Ilustracja 2.Fortyfikacje twierdzy brzeskiej widziane z pokładu niemieckiego bombowca Heinkel He 111

(Bundesarchiv, Bild 183-S52525 / Stempka / CC-BY-SA 3.0)

17 września

Nastąpił dzień 17 września 1939... Gdy główna część sił polskich opuszczała Brześć, granicę wschodnią przekraczali sowieccy najeźdźcy, realizując postanowienia paktu Hitler-Stalin. W ten sam dzień 17 września Niemcy wkroczyli do Cytadeli brzeskiej twierdzy, nad którą załopotała flaga ze swastyką.

Jednak nie całość fortyfikacji została przez nich zajęta. Dowodzeni przez kapitana Radziszewskiego żołnierze wspomnianego batalionu, którzy osłaniali siły wycofujące się z twierdzy, sami nie opuścili jej, opanowując jeden z fortów. Sam kapitan miał oświadczyć, że pozostaje w twierdzy i zamierza walczyć nadal. Żołnierze, także lekko ranni, postanowili pozostać ze swoim dowódcą. Sporą część żołnierzy, którzy zdecydowali się na pozostanie w forcie, stanowili właśnie Białorusini.

Wiele pozostaje tutaj dla historyków tematem sporów, jak okoliczności podjęcia tej decyzji oraz miejsce obrony od tego czasu. Choć pierwotnie wskazywano na fort Sikorskiego (fort hrabiego Berga), obecnie większość badaczy przyjmuje, że był to fort V.

Niemcy, którzy odkryli fakt obsadzenia przez Polaków fortu, złożyli obrońcom propozycję poddania się. Po jej odrzuceniu, Wehrmacht przystąpił do ostrzału. Atak trwać miał przez kolejne dni. Polacy nie złożyli broni...

Polska obrona w cieniu hitlerowsko sowieckiej defilady

W czasie, gdy Niemcy atakowali broniony przez Polaków fort, do Brześcia wkroczyły oddziały sowieckie, spotykając się z wojskami niemieckimi. To właśnie w tym mieście, 22 września 1939, przed trybunami ozdobionymi czerwonymi gwiazdami i swastykami odbyła się wspólna defilada wojsk sowieckich i hitlerowskich, odbierana przez Siemiona Kriwoszeina i Heinza Guderiana. Kriwoszejn życzył wojskom niemieckim szybkiego zwycięstwa nad „kapitalistyczną Anglią” i zaprosił Guderiana do Moskwy. Do zobaczenia w Berlinie - miał odpowiedzieć Guderian. Jak pokazała historia, obie armie skorzystały z zaproszeń, choć Niemcy za ok. 2 lata mieli zatrzymać się jedynie na przedmieściach sowieckiej stolicy. Był jednak 22 września 1939. Niemcy mieli opuścić miasto. Twierdza miała przypaść Sowietom. Zamiast flagi ze swastyką nad jej Cytadelą załopotała flaga z gwiazdą, sierpem i młotem.

Ilustracja 3. Gen. Mauritz von Wiktorin, gen. Heinz Guderian i kombrig Siemion Kriwoszein odbierają w 1939 defiladę Wehrmachtu i Armii Czerwonej w Brześciu

(Bundesarchiv, Bild 101I-121-0011A-22 / Gutjahr / CC BY-SA 3.0 DE)

Atak sowiecki

Któregoś dnia obrońcy twierdzy spostrzegli, że bombardujące ich samoloty mają namalowane czerwone gwiazdy. Wiadomo, że w tym samym dniu, gdy na ulicach miasta odbywała się niemiecko-sowiecka defilada, Polacy w forcie bronili się nadal. Do prowadzonego dotychczas przez Wehrmacht ataku przystąpiły oddziały sowieckie z 29 Brygady Pancernej. Sowieci także żądali od Polaków poddania się. Polacy nadal nie składali broni. Istnieją relacje rosyjskie, mówiące o ścisłym współdziałaniu wojsk rosyjskich i niemieckich. Można przypuszczać, że przez jaki czas Niemcy atakowali wspólnie z Sowietami. Kiedy zakończyli swój udział w ataku, pozostawiając problem twierdzy swym towarzyszom broni? To kolejna kwestia do rozstrzygnięcia dla historyków.

Nie złożyli broni

Atak sowiecki trwał przez kilka dni. Walki musiały być zacięte, pochłonęły zresztą życie wielu żołnierzy sowieckich. Podpułkownik Władysław Chudy, który przeżył sowiecką niewolę a który znajdował się w szpitalu w Brześciu, wspominał o kopaniu w rejonie szpitala olbrzymiego dołu, w którym po jakimś czasie pochowano wielu zabitych czerwonoarmistów. Po latach okazało się, że zginęli oni w ataku na polskich obrońców.

Polacy do końca nie złożyli broni. W nocy z 26 na 27 września polscy żołnierze, którym kapitan Radziszewski nakazał opuszczenie fortu i, o ile to możliwe, kontynuowanie walki, wyrwali się z okrążenia. Sam dowódca, który opuszczał fort jako jeden z ostatnich, niedługo potem zadenuncjowany i schwytany przez NKWD w Kobryniu, zginął jako ofiara zbrodni katyńskiej.

Prawda o wydarzeniach to cios w propagandę putinowską

Przywracanie należnej pamięci o tych wydarzeniach to również przywracanie historii białoruskiej (przy wszystkich oczywistych różnicach w postrzeganiu wielu wydarzeń przez Białorusinów i Polaków). Tę pracę podejmuje od lat m.in. Ihar Mielnikau, niezależny białoruski historyk, podnosząc choćby sprawę Białorusinów służących we wrześniu 39 w Wojsku Polskim, walczących przeciw hitlerowcom i Sowietom. W 2009 powstał także film dokumentalny, "Twierdza Brzeska – dwie obrony", w reżyserii Haliny Samojławej, który można obejrzeć także w polskiej wersji.

https://vod.tvp.pl/video/twierdza-brzeska,twierdza-brzeska,4648899

Upowszechnianie wiedzy o wojennych wydarzeniach września 1939 to cios w ciągle obecną za wschodnią granicą propagandę sowiecką, rehabilitowaną obecnie przez Putina i jego drużynę oraz oficjalny łukaszenkowski przekaz na Białorusi. Tę samą propagandę, która głosi "wyzwolenie zachodniej Białorusi przez Związek Radziecki" 17 września 1939, umieszczając początek wojny w 1941. Propaganda ta milczy o zbrodniach NKWD popełnianych w Brześciu, również w katowni urządzonej na terenie twierdzy w latach 1939-41. Milczy na temat sowieckich marszów śmierci z 1941, których ofiarami byli Polacy ale i Białorusini, strasząc zaś polskim antysemityzmem, przemilcza losy zamordowanych przez NKWD żołnierzy polskich pochodzenia żydowskiego.

Ilustracja 4. Pomnik sowieckich obrońców twierdzy w 1941, który przed kilkoma laty znalazł się na liście najbrzydszych pomników świata.

(Fot. SzederLaci via Wikipedia, CC BY-SA 3.0)

Sowiecki mit 1941

W przekazie sowieckim przedstawiającym 17 września jako "wyzwolenie ziem zachodniej Białorusi", obrona twierdzy brzeskiej przez siły polskie w 1939 miała zostać wymazana z pamięci. Służył temu między innymi mit który zbudowano wokół obrony twierdzy w 1941 przez żołnierzy sowieckich walczących z nacierającymi Niemcami. Obrona ta, trwająca przez tydzień i bez wątpienia obfitująca w bohaterstwo czerwonoarmistów, została odpowiednio ubarwiona i należycie uestetyzowana przez sowiecką propagandę, kreującą niestworzone opowieści o trwającej miesiąc walce radzieckiej załogi twierdzy, zadającej na tyłach frontu dotkliwe straty siłom niemieckim. Echa tworzonej w ten sposób legendy pojawiły się przed kilkoma miesiącami w głośnym propagandowym artykule Władimira Putina na temat II wojny. Sowiecka propaganda milczała natomiast w tym wypadku o tym, iż także wielu spośród żołnierzy Armii Czerwonej, broniących twierdzy brzeskiej w 1941 przeszło potem przez sowieckie łagry.

Tomasz Poller