Eryk Łażewski, Fronda.pl: „Margot”, czyli aktywista LGBT Michał Sz. został zwolniony z aresztu tymczasowego. Decyzję o jego zwolnieniu podjął Sąd Odwoławczy w Warszawie. Jak Pan ocenia tą decyzję?

Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”: Oczywiście, tymczasowe aresztowanie nie jest karą. Trzeba tu zawsze trochę abstrahować od tego, czy człowiek jest winny, czy niewinny. A więc to, że Michała Sz. puszczają, nie oznacza, że on jest niewinny. Tylko sędziowie uważają, że nie będzie przeszkadzał w śledztwie i jest niegroźny. Moim zdaniem, jedna i druga teza jest nieprawdziwa.

Uważam więc, że on będzie robił co może (i tak samo jego otoczenie), aby przeszkadzać w śledztwie. Wszystko na to wskazuje. A przynajmniej jego dotychczasowe działanie. A już na pewno nie jest prawdą, że Michał Sz. nie będzie dalej popełniał podobnych czynów. Przecież on po napadzie na działacza katolickiego, poszedł znieważyć „powstańczą” figurę Chrystusa. Mamy więc pewną ciągłość. I trochę się dziwię, że sąd tego nie uwzględnił. Poza tym - moim zdaniem - prokuratura postawiła bardzo łagodne zarzuty. Zachowała się trochę konserwatywnie. Tymczasem mamy do czynienia z napaścią na pokojowego działacza katolickiego. Napaścią, w której używa się również noża. Wprawdzie nie wobec człowieka, ale w trakcie tego całego czynu, nóż jednak został użyty. Przynajmniej do sterroryzowania otoczenia. I było też zniszczenie mienia.

Moim zdaniem, to są poważne przestępstwa. I one mają właśnie taki trochę ciągły charakter. Bo potem mieliśmy do czynienia z akcją znieważenia figury Chrystusa i niszczenia innych figur. Nastąpiły przy tym poważne uszkodzenia, z czego sobie może mało osób zdaje sprawę. Jednak w wyniku tego, że działacze LGBT wchodzili na te figury, są znaczące zniszczenia mienia. I dlatego nie jestem pewny, czy wspomniana wyżej decyzja sądu jest rozsądna i czy nie została podjęta pod presją jakichś grup nacisku. Oczywiście, sąd być może ma większą wiedzę, niż ja, ale mam poważne wątpliwości.

Prawdopodobnie na zwolnienie „Margot”, miało wpływ poręczenie 12 znanych osób ze świata kultury i nauki. Są wśród nich księża: Adam Boniecki i Michał Jabłoński. Jak by Pan zinterpretował tą dziwną aktywność duchownych?

Zastanawiam się nad tym. Bo gdybyśmy mieli do czynienia po prostu z gestem chrześcijańskim, z wyciągnięciem ręki, to bym rozumiał. Być może nawet, jeżeli ktokolwiek miałby poręczać, to właśnie ci, którzy czują się najbardziej pokrzywdzeni. Gdyby oczywiście Michał Sz. o to ich poprosił. Ale mamy do czynienia (przynajmniej w przypadku księdza Bonieckiego) z wielokrotnym przekraczaniem granic tego, co powszechnie uważa się za doktrynę katolicką. I boję się, że to jest kolejne pokazanie Kościołowi, że on wie lepiej. Wie lepiej, niż wierni, księża, biskupi i papież. Wie lepiej, jak powinniśmy wyznawać naszą wiarę, a już na pewno, jak powinniśmy jej bronić.

Tymczasem filozofia LGBT w co najmniej pięćdziesięciu procentach jest w kontrze do filozofii chrześcijańskiej i tego się pogodzić nie da. To znaczy: albo się popiera LGBT, albo się popiera chrześcijaństwo.

Oczywiście, mogą się znaleźć wspólne elementy. W komunizmie też się znalazły elementy wspólne z chrześcijaństwem, ale ta wspólnota nie zapobiegła późniejszemu niszczeniu Kościoła i mordowaniu księży. Więc wspólne elementy niczego nie łagodzą. One po prostu służą zamydleniu oczu. Natomiast, agresywność ideologii LGBT wobec chrześcijaństwa jest oczywista.

A czy w ogóle fakt, że znane osobistości poręczyły za kogoś takiego jak bojówkarz LGBT Michał Sz., nie świadczy źle o stanie polskiego świata kultury i nauki?

Czasem ktoś poręcza, bo chce na przykład zaistnieć. I to jest sposób pokazania się na rynku medialnym. Natomiast, trzeba pamiętać, że w Polsce podział polityczny idzie coraz głębiej. Również w poprzek cywilizacji i kultury. Na podziały polityczne będą się więc nakładały i takie zjawiska, że jak ktoś zwalcza PiS, to będzie na przykład ostentacyjnie popierał ideologię LGBT. Bo myślę, że głębia podziału zaczyna wymuszać takie postawy, chociaż to absolutnie tak nie musiało być.