Według ostatnich informacji mamy do czynienia ze wstępnym kompromisem pomiędzy prezydencją niemiecką a Polską i Węgrami, zgodnie z którym warunkowość w przyznawaniu funduszy europejskich ma być ograniczona do kwestii korupcyjnych, co ma sprawić, że tzw. praworządność nie będzie wykorzystywana ideologicznie. Czy takie rozwiązanie zabezpiecza polskie interesy, zapytaliśmy europosła Ryszarda Czarneckiego, kóry stwierdzi m.in.: "Jeżeli będzie to porozumienie respektowane, to zabezpiecza, z naciskiem na słowo "jeśli"."

W myśl wypracowanych propozycji odbywający się właśnie szczyt Rady Europejskiej ma ogłosić deklarację, zawierającą trzy ważne kwestie. Ma zostać podkreślone, że państwa członkowskie zachowują swoje kompetencje określone w traktatach, samo ustalenie naruszenia praworządności nie wystarczy do uruchomienia mechanizmu przeciw danemu krajowi, a warunkowość związana z funduszami europejskimi ma być ograniczona wyłącznie do kwestii korupcyjnych.

"Treść mi się podoba, jeśli to porozumienie będzie przestrzegane. Ale pytanie: czy będzie?" - skomentował powyższe propozycje dla naszego portalu Ryszard Czarnecki.

Europoseł zwrócił przy tym uwagę na ostentacyjne zignorowanie przez siły dominujące w Europarlamencie ustaleń wypracowanych podczas szczytu lipcowego:

"Przypomnę, że przecież 25 państw Unii Europejskiej wytarło o buty porozumienie Unii Europejskiej z lipca tego roku, gdzie przecież zgodzono się na określone sformułowania dotyczące praworządności,która była w zasadzie takim deklaratywnym zapisem. Potem jednak Europejska Partia Ludowa, Socjaliści, Liberałowie, Zieloni, a także postkomuniści uznali, że trzeba dorzucić do pieca. Że trzeba te kraje naszej części Europy na czele z Poską pogrillować i de facto to porozumienie prezydencja niemiecka wrzuciła do kosza."

Nasz rozmówca obawia się zatem, że porozumienie (jeśli ostatecznie znajdzie się ono w deklaracji szczytu) nie zakończy ostatecznie toczącego się sporu.

"Nawet traktaty są naginane, omijane albo nawet  łamane przez samą Komisję Europejską czy też przez główne państwa członkowskie, jeżeli te traktaty są wbrew ich interesom. Tutaj, co do litery porozumienia jestem obiema rękami za. Co do przyszłej praktyki obawiam się tu jeszcze wielu turbulencji. Obawiam się, że będę prorokiem Ryszardem w tej kwestii..." - podsumował rozmówca portalu Fronda.pl.

Z Ryszardem Czarneckim rozmawiał Tomasz Poller