Eryk Łażewski, Fronda.pl: Jesteśmy już po posiedzeniu i orzeczeniu trzech Izb Sądu Najwyższego (SN) odbierającym – przynajmniej w mniemaniu tych Izb – sędziom mianowanym przez nową Krajową Radę Sądownictwa (KRS) prawo do orzekania w sądach. I pytanie: czy w ogóle powinno dojść do wspomnianego posiedzenia? W końcu Prezes Trybunału Konstytucyjnego je zawiesiła! Dlaczego skutecznie nie zadziałano, na przykład przy pomocy policji sądowej?

Piotr Falkowski, kierownik zespołu prasowego Izby Dyscyplinarnej SN, p.o. jej rzecznika prasowego: Sędziowie nie zostali powołani przez Krajową Radę Sądownictwa – ani starą, ani nową – tylko przez Prezydenta. To trzeba bardzo wyraźnie podkreślić. Nominacja na urząd sędziego to jest istotny, niewzruszalny akt władzy publicznej, prerogatywa prezydencka, która jest takimi działaniami, jak wspomniana uchwała poszerzonego składu Sądu Najwyższego podważana.

Jest kilka powodów, dla których Izba Dyscyplinarna zwracała uwagę na nieprawidłowość zwołania trzech połączonych izb Sądu Najwyższego. Wskaże tu trzy.

Pierwszy jest taki, że format, który wskazała pani I Prezes jest niezgodny z treścią artykułu 88 paragraf 3 ustawy o Sądzie Najwyższym, gdyż nie mieliśmy tutaj do czynienia z wyjaśnieniem rozbieżności w orzecznictwie sądów powszechnych i Sądu Najwyższego, ale z przypadkiem szczególnym, a mianowicie zamiarem odstąpienia od ustalonej wcześniej zasady prawnej. Tutaj konkretnie nawet od dwóch zasad prawnych: pierwszej, którą sformułowała Izba Dyscyplinarna uchwałą w kwietniu ubiegłego roku, i drugiej w podjętej kilka tygodni temu uchwale składu siedmiu sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Aby odstąpić od zasad prawnych sformułowanych w powyższych tych dwóch uchwałach, ewentualne posiedzenie poszerzonego składu Sądu Najwyższego musiałoby się odbywać w składzie uwzględniającym wspomniane dwie izby, które te zasady prawne sformułowały. A właśnie one zostały wyeliminowane.

Po drugie, samo zagadnienie prawne przedstawione przez panią I Prezes, czyli kwestia zdolności do orzekania dużej grupy sędziów (kilkudziesięciu sędziów Sądu najwyższego, kilkuset sędziów sądów powszechnych), nie podlega kontroli sądowej. Wynika to z jednoznacznego i jednolitego orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego, a nawet Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. To jest właśnie ta prerogatywa prezydencka, która jest nienaruszalna: sędzia powołany na urząd przez prezydenta, jest odtąd niezależny, niezawisły. A ta niezawisłość wyraża się przede wszystkim w gwarantowanej w Konstytucji nieusuwalności.

No i trzeci powód, który pojawił się w ostatnich dniach, jest taki, że do Trybunału Konstytucyjnego zostały skierowane najpierw pytania prawne sędziów Izby Dyscyplinarnej, a następnie wniosek o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego, wystosowany przez Marszałek Sejmu. Na skutek tego, postępowanie przed Sądem Najwyższym ulega zawieszeniu. O czym zresztą informowała pani Prezes Trybunału Konstytucyjnego. Więc to jest też przyczyna, dla której mamy poważne wątpliwości, czy w ogóle prawnie skuteczna jest owa uchwała, powzięta przez poszerzony skład Sądu Najwyższego.

Natomiast co do możliwości zapobieżenia temu zgromadzeniu, to już jest pytanie do pani I Prezes, do jego uczestników i organizatorów, a nie do Izby Dyscyplinarnej.

Ale czy – na przykład – Ministerstwo Sprawiedliwości nie mogłoby użyć policji, aby nie pozwolić na odbycie się tego nielegalnego zgromadzenia?

Sąd Najwyższy jest niezależnym organem władzy państwowej i nie podlega Ministerstwu Sprawiedliwości. Co do tego nie ma wątpliwości. Oczywiście jest policja sądowa, która pomaga w pilnowaniu porządku w czasie rozpraw sądowych. Ale nie sądzę, żeby było to słuszne, żeby akurat policja decydowała o przebiegu czy możliwości przeprowadzenia rozprawy albo posiedzenia. Raczej apelowałbym do odpowiedzialności samych sędziów i szerzej środowiska prawniczego.

Wróćmy do tego, że I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf nie pozwoliła we wspomnianym wyżej posiedzeniu uczestniczyć członkom dwóch pozostałych Izb: Dyscyplinarnej oraz Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Czy miała do tego prawo?

Ja na to pytanie częściowo już odpowiedziałem, przytaczając konkretne przepisy. Chciałbym podkreślić, że nie są to formalne wybiegi, ale przyczyny są naprawdę ważne i merytoryczne: z dyskusji nad zagadnieniem prawnym wyłączeni zostali najbardziej zainteresowani i najbardziej uprawnieni sędziowie tych dwóch Izb. Tymczasem inni, równie zainteresowani sędziowie, na przykład Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, którzy także wydali orzeczenia w tej kwestii prawnej, w posiedzeniu uczestniczyli, dyskutowali na nim i głosowali.

Trzy Izby Sądu Najwyższego odmówiły prawomocności wszystkim wyrokom Izby Dyscyplinarnej. Czy to znaczy, że przestanie ona orzekać, a sędziowie przestępcy wrócą do pracy?

Zacznę od drugiej części pytania. Niestety, taka groźba istnieje, ponieważ w niektórych przypadkach, gdyby uchylono zapadłe wyroki i postępowania w jakimkolwiek trybie zostały wznowione, grozi już przedawnienie karalności tych przewinień dyscyplinarnych. Także tych stanowiących przestępstwa pospolite, rażąco uchybiające godności sędziego. To samo dotyczy prokuratorów, również adwokatów, radców prawnych, notariuszy i komorników.

A co do orzekania, to jest tak, że sędziowie Izby Dyscyplinarnej 24 stycznia przedstawili już swoje stanowisko. Zwrócili w nim uwagę, że zaprzestanie orzekania byłoby sprzeniewierzeniem się obowiązkom konstytucyjnym i ślubowaniu sędziowskiemu, bo zadaniem sędziego jest orzekać.

Brak prawomocności zarzucono też obecności w składach sądów wszystkim, licznym już, sędziom mianowanym przez nową KRS i prezydenta. Czy oni powinni przestać orzekać, co przecież sugerował sam rzecznik prasowy KRS sędzia Maciej Mitera?

Tych sędziów jest teraz ponad siedmiuset! Omawiana uchwała stosuje wobec nich nieco inną formułę, niż wobec sędziów Sądu Najwyższego. Przewiduje bowiem swoistą weryfikację tego, czy ich powołanie również jest dotknięte tymi wadami, które Krajowej Radzie Sądownictwa przypisują autorzy uchwały Sądu Najwyższego. To, jak ta weryfikacja będzie się odbywać, jest na razie trudne do przewidzenia, szczerze mówiąc, obawiam się, że może ona mieć charakter polityczny. W każdym razie ci sędziowie, najczęściej młodzi prawnicy, rozpoczynający dopiero służbę w wymiarze sprawiedliwości, będą zakładnikami starszych kolegów i na pewno nie wzmacnia to ich niezawisłości. Z kolei sędziów Sądu Najwyższego powołanych przez prezydenta w ostatnich dwóch latach uchwała niejako automatycznie weryfikuje negatywnie, a wobec sędziów Izby Dyscyplinarnej SN dodatkowo czyni to z mocą wsteczną. Nie rozumiem motywów tego rozróżnienia. Przecież wszyscy przeszli taką samą procedurę konkursową w tej samej KRS.

Tu jeszcze wrócę do faktu, że rzecznik KRS sędzia Maciej Mitera mówił, że „on by się nie pchał do składu orzekającego”, gdyby był mianowany przez nową KRS.

Z tego, co wiem, ta akurat opinia pana sędziego Mitery nie została potwierdzona uchwałą całej Rady, która ostatecznie przedstawiła stanowisko zbieżne z tym, które wyrazili sędziowie Izby Dyscyplinarnej.

Czy w takim razie, stanowisko KRS i Izby Dyscyplinarnej SN oznacza, że omawiane orzeczenie trzech Izb Sądu Najwyższego jest po prostu nielegalne i bezskuteczne?

Wydaje mi się, że ta sprawa wymaga dalszych analiz. Pamiętajmy też, że nie znamy jeszcze uzasadnienia owej uchwały. Ale mamy co niej bardzo poważne wątpliwości; właśnie co do jej prawnej skuteczności.

Komisja Europejska skierowała do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w Luksemburgu wniosek o zawieszenie działalności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Czy nie obawia się Pan, że Izba Dyscyplinarna SN przestanie działać, a Pan straci pracę?

To jest przedwczesne pytanie. Nie znamy nawet treści wniosku KE, a tam bardziej decyzji TSUE. Zaczekajmy na odpowiednie postanowienie. Wiemy, że ostatnie rozstrzygnięcia Luksemburga wcale nie są takie, jakich oczekują ci, którzy się do Trybunału zwracają. Dotyczy to również tych orzeczeń, które odnosiły się do Polski. Poczekajmy. Ze spokojem podchodzimy do tego. Pamiętajmy też, że kwestie wymiaru sprawiedliwości i sądownictwa w ogóle nie należą do wspólnej polityki Unii Europejskiej. Zatem przy interpretacji decyzji w tej sprawie to też trzeba będzie mieć na uwadze.

Ale wszystko odbywa się pod pretekstem obrony praworządności, która to obrona – jak się zdaje – należy do kompetencji organów Unii Europejskiej!

Oczywiście tak! Praworządność to skutek wielu czynników, do których należy i dobre prawo, i jego skuteczne egzekwowanie. Jeśli chodzi o Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, to wypełnia ona wszystkie kryteria wypracowane przez Radę Europy i Europejski Trybunał Praw Człowieka, a jest to standard przyjmowany również na forum UE. Izba jest częścią Sądu Najwyższego, została powołana i działa na podstawie ustawy, nikt nie wywiera wpływu na sędziów, strony postępowań mają wszystkie prawa procesowe, takie same jak w każdym polskim sądzie, są dwie instancje, rozprawy odbywają się jawnie i tak dalej.