Mariusz Paszko, portal Fronda.pl: Wczoraj wieczorem dwie duże agencje prasowe Wall Street Journal i Reuters podały informację, że prezydent Trump wydał zarządzenie wycofania z terenu Niemiec 9.5 tys. żołnierzy amerykańskich. Według tych informacji część tego kontyngentu ma trafić do Polski oraz do innych krajów sprzymierzonych z USA. Jak skomentowałby Pan te doniesienia?

 

Andrzej Talaga, Warsaw Enterprise Institute: Przede wszystkim należy poczekać na potwierdzenie tych doniesień. To, że media o czymś piszą to jeszcze nie oznacza, że tak się stanie. Może to wcale nie wygląda tak optymistycznie, może będzie tych oddziałów przeniesionych do Polski dużo mniej, niż się spodziewamy. Pamiętajmy o tym, kim są Niemcy dla Ameryki. Nie może być mowy o żadnym wycofaniu się wojsk amerykańskich z Niemiec. Niemcy mają zapewnione bezpieczeństwo w tym sensie, że bazy tam rozlokowane są poza zasięgiem rosyjskich rakiet. To jest bardzo istotne. Siły rozmieszczone w Polsce z kolei są na linii frontu i w większości terytorium kraju. Szczególnie te na wschód od Wisły i na północ są w zasięgu rosyjskich rakiet Iskander. Wszystkie amerykańskie oddziały w Polsce są przede wszystkim w zachodniej Polsce poza zasięgami rosyjskich rakiet. W związku z tym nie wierzę w to, że jakieś znaczące, przełomowe, główne siły amerykańskie będą przesunięte do Polski, bo tak się po prostu nie robi. Ze strategicznego punktu widzenia to byłby błąd i Amerykanie tego błędu nie popełnią. Natomiast wzmocnienie sił, które już są w Polsce jest jak najbardziej realne. Jeśli to jest prawda, to jest to wyłącznie dobra wiadomość, dlatego, że u nas są głównie siły, które mają charakter logistyczny, tzn. logistyczny, wywiadu, obserwacji. To są tego typu siły. Natomiast jest bardzo mało amerykańskich jednostek czysto bojowych. Gdyby więc było tak, że w Polsce będzie pełna brygada amerykańska, rozrzucona oczywiście w różnych częściach kraju to to będzie niewątpliwie optymistyczne i godne najwyższej uwagi.

A czy uważa Pan, że taka decyzja prezydenta Trumpa właśnie w tym czasie może wpłynąć korzystnie na wynik wyborów prezydenckich dla obecnego prezydenta Andrzeja Dudy ubiegającego się o reelekcję?

Zapewne tak. Dlatego, że jest zgoda, co do tego w Polsce. Wśród różnych odłamów opinii publicznej i politycznych odłamów społeczeństwa polskiego powszechnie uważa się, że sami sobie nie poradzimy. W związku z tym obecność wojsk takiego potężnego sojusznika czy protektora, jakkolwiek chcemy go nazwać, jak Ameryka jest wskazana i po prostu niezbędna. I im więcej jest więc wojsk amerykańskich w Polsce, tym lepiej.

A jak Pan widzi możliwości i zakres rozmieszczenia jednostek amerykańskich w Polsce? Jakie to mogą być jednostki?

Jeśli będą to oddziały bojowe to tym lepiej. Dlatego, że w Polsce są elementy jednej ciężkiej brygady i elementy jednej brygady lotniczej, czyli śmigłowców. Natomiast główne siły tej brygady i jej dowództwo jest w Niemczech, ponieważ utrzymywanie takiego centrum dowodzenia w Polsce jest niebezpieczne. W wypadku konfliktu, wojny, wszystkie jednostki amerykańskie, szczególnie te, które są za liniami lub byłyby ewentualnie, są narażone na natychmiastowe zniszczenie. Tak więc, jak już powiedziałem wcześniej, nie wierzę w jakieś wielkie przebazowanie. Jest to raczej humbug propagandowy albo dotyczy to stosunkowo nielicznych oddziałów. Obecnie w Niemczech jest 35 tys. Amerykanów. Na całej wschodniej flance, w tym w Polsce, jest 8 tys. Widać więc te różnice. Wyobrażalne natomiast jest to, że takie bazy jak Ramstein, jak port w Morzu Północnym w Wilhelmshaven, jak bazy wywiadu i jak główne bazy logistyczne pozostaną w Niemczech, Holandii, Belgii, a jakieś oddziały bojowe będą przesunięte do Polski. Jedna z takich baz logistycznych powstaje w Polsce. To jest wyobrażalne i dobre.

Dziękuję za rozmowę