1. W poprzednim tygodniu brytyjska Izba Gmin w sposób zdecydowany odrzuciła umowę wynegocjowaną pomiędzy UE-27 i W. Brytanią, za jej przyjęciem głosowało zaledwie 202 posłów, przeciw aż 432 (i było to najwyższa przegrana rządu w parlamencie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat).

Wprawdzie już następnego dnia w głosowanym wniosku opozycji o odwołanie rządu premier Theresy May, udało się partii rządzącej go obronić kilkunastoma głosami, ale w dalszym ciągu nie wiadomo co dalej z wyjściem W. Brytanii z UE.

Przypomnijmy, że wyjście tego kraju z UE nastąpi 29 marca i w obecnym stanie rzeczy byłoby to wyjście bez żadnej umowy w sposób nieuporządkowany, nazywany w publicystyce „twardym” Brexitem.

Dzisiaj właśnie po trwających przez cały weekend negocjacjach z własnym zapleczem parlamentarnym i opozycją, premier May ma przedstawić działania, które jej rząd podejmie, aby zapobiec wyjściu z UE bez żadnej umowy.

Premier May odrzuciła, bowiem sugestie, aby rząd zdecydował się zorganizować drugie referendum, bo jak mocno podkreśliła w przemówieniu w Izbie Gmin, Brytyjczycy zobowiązali polityków w pierwszym referendum do odpowiedniego przygotowania decyzji w wyjściu z UE.

2. Premier May nie ma raczej szans na uzyskanie zgody 27 krajów członkowskich na ponowne otwarcie negocjacji przygotowanej liczącej blisko 600 stron umowy o wyjściu W. Brytanii UE (nie ma zresztą na to czasu), ale może zaproponować zmiany w kilkustronicowej tzw. deklaracji politycznej, która jej towarzyszy.

Być może na przykład zmiany zapisów dotyczące tzw. irlandzkiego backstopu, (czyli zobowiązania UE, że w przyszłości Irlandia Północna nie zostanie odcięta od Republiki Irlandii granicą celną), a także zobowiązanie się przez UE-27 do szybkiego zawarcia porozumień handlowych z W. Brytanią nie później niż do końca tzw. okresu przejściowego tj. do końca 2020 roku, mogłyby spowodować, zmianę oceny wynegocjowanego porozumienia przez przynajmniej część posłów w Izbie Gmin.

Jeżeli jednak premier May takiej oferty nie przedstawi, to wydaje się, że tzw. twardy Brexit jest coraz bardziej prawdopodobny, bo trudno sobie wyobrazić, żeby szefowa brytyjskiego rządu zdecydowała wycofać wniosek o wyjście tego kraju z UE (dziwnym zbiegiem okoliczności niezawisły TSUE wydał niedawno rozstrzygnięcie, że takie wycofanie wniosku jest możliwe).

3. Przypomnijmy także, że W. Brytania zgodziła się do tej pory między innymi na zagwarantowanie wszystkich praw obywatelom krajów UE-27 mieszkającym na jej terytorium (w tym Polakom), jakie mieli, kiedy była ona członkiem Unii Europejskiej.

Zgodziła się także zapłacić składkę nie tylko do 2020 roku, ale także przypadającą na nią część zobowiązań wynikających ze stosowania zasady n+3 w wykorzystywaniu środków z Funduszu Spójności, co oznacza, że mimo opuszczenia UE, będzie musiała zapłacić szacunkowo około 60 mld euro.

Nie zgodziła się jednak, aby Irlandia Północna została w unii celnej przez określony w porozumieniu czas (chodzi o to, że takie rozwiązanie nie stwarzałoby konieczności natychmiastowego stworzenia granicy pomiędzy Republiką Irlandii i Irlandią Północną), podczas gdy pozostała część Zjednoczonego Królestwa będzie już poza UE.

Właśnie, dlatego przyjęto tzw. rozwiązanie awaryjne, a więc pozostawanie Zjednoczonego Królestwa w unii celnej po okresie przejściowym (po 2020 roku albo, jeżeli zostanie on przedłużony po 2021) i to to właśnie był jeden z powodów odrzucenia umowy w Izbie Gmin.

A to przecież oznacza, że pod względem przepływów handlowych W. Brytania pozostawałaby w UE i nie mogła w pełni samodzielnie prowadzić polityki handlowej, czyli zawierać umów handlowych z krajami trzecimi.

Zbigniew Kuźmiuk