- Rosjanie kradną wszystko, co ich zdaniem może być cenne, a następnie wysyłają pocztą do rodzin lub sprzedają na lokalnych bazarach na granicy z Białorusią i Rosją – czytamy na portalu telewizjarepublika.pl.

Właśnie schwytano rosyjskiego porucznika (uwaga! - rosyjska „elita” oficerów), który przy sobie miał „elektronikę, cudze dokumenty, zegarki, pieniądze, damskie kosmetyki oraz biżuterię” – czytamy.

Został on schwytany przez tajne grupy szybkiego reagowania, kiedy zbierał „wojenne łupy”.

Ukraińscy żołnierze, udokumentowali wszystko, a a jego wizerunek upublicznili.

Jak się okazuje, jeden ze skradzionych w Irpieniu telefonów włączył się do sieci w Petersburgu. Ten krwawy prezent trafił podobno jako prezent od rosyjskiego żołnierza do jego żony lub dziewczyny.

Na naszych oczach widzimy niestety, że udająca Europejczyków turańska dzicz właśnie wyszła ze swoich nor – rabują, gwałcą i palą. W ewolucji i ucywilizowaniu się przez tyle lat nie zrobili nawet jednego małego kroku do przodu.

 

mp/telewizja republika/twitter