Ponad 7 tys. osób dołączyło do wydarzenia na Facebooku „O pomnik "Inki" w miejscu pomnika "4 śpiących" na warszawskiej Pradze”.  List z informacją o akcji został wysłany do Prezydent Hanny Gronkiewicz Waltz. Na jakim etapie obecnie są prace nad pozytywną finalizacją projektu?

Tomasz Sokolewicz: Na żadnym. Na pismo dostaliśmy trzy zdaniową odpowiedź, która dowodzi pewnej arogancji . Pani prezydent zamiast odpowiedzieć osobiście porosiła zastępcę by to uczynił. Otrzymaliśmy negatywną odpowiedź.

„Uprzejmie informujemy, że w najbliższym czasie nie przewiduje się budowy na placu Wileńskim pomnika „Inki” – Danuty Siedzikówny. Obecnie nie jest znany inwestor takiego upamiętnienia, nieokreślone są źródła jego finansowania, a Rada m. st. Warszawy nie wypowiedział się w formie uchwały o wzniesieniu takiego pomnika”.  

Po pierwsze nie odpowiedziała  H. Gronkiewicz – Waltz tylko Jacek Wojciechowicz. Po drugie nie ma odpowiedzi na pytanie dotyczące  „4 śpiących”, pomnik bohaterów Armii Czerwonej – w piśmie nie ma w ogóle takiego słowa. To jest niezwykle niepokojące. Będziemy musieli przejść do dalszej części naszego planu.

Co to znaczy?

Po pierwsze będziemy musieli zademonstrować pod tym pomnikiem. Zrobimy to w najbliższym czasie, a po drugie musimy zastanowić się jak osiągnąć to co postanowiliśmy.

Tu chodzi o symbol. Symbol to jedna z najważniejszych rzeczy w naszym życiu. Tak samo myślałem w czasie stanu wojennego, kiedy działałem na rzecz, jak to sąd mówi, niepodległego państwa polskiego. Wtedy to byłem w grupie, która skoncentrowała się na działaniu symbolicznym. W ten sposób byliśmy widziani, m.in. wiele razy pomalowaliśmy na czerwono pomnik Nowotki. W końcu władza musiała ustąpić, a pomnik  prawie przez cały rok 1982 był w renowacji. Władze pomnik ten postanowiły otoczyć płotem. W konsekwencji nie był on dostępny dla publiczności.

Proszę zwrócić uwagę, że w tamtym przypadku jak i obecnie są to miejsca, które nigdy nie były i nie są grobami. Tam nie ma prochów. Zawsze dbaliśmy by nie dochodziło do profanacji.

Pomnik „4 śpiących” jest dla nas obcy. Jestem absolutnie pewien, że się go pozbędziemy. 

Apeluje pan o pisemne potwierdzenie nieodwracalności demontażu symbolu pomnika – symbolu sowieckiego najazdu na Polskę. Jeśli władze Warszawy będą się uchylać od złożenia takiej deklaracji jaki to będzie sygnał dla społeczeństwa?

Już można powiedzieć, że władze Warszawy są zainteresowane fałszywą wersją historii. Wersją, w której bohaterami są ci których wyznaczył Stalin. Historią gdzie bohaterami nie są Polacy, nie my nimi jesteśmy, ale ludzie wyznaczeni przez Stalina. 

Za pomocą symbolu „4 śpiących” kontynuowana jest fałszywa wersja historii. Ta władza nie zamierza tutaj nic robić.

3 maja wydarzenie na FB zostanie wyłączone. Zapobiegawczo by nie stracić kontaktu ze zwolennikami budowy pomnika Inki został założony funpage „Pomnik Inki na miejscu 4 śpiących”. Przypuszczam, że nie mam pan nadziei, że sprawa rozwiąże się w najbliższych dniach. Jak pan sądzi ile czasu potrzeba by pomnik „Inki” stanął w Warszawie?

Sądzę, że obecnie najważniejszą rzeczą jest usuniecie „4 śpiących”. Proszę zwrócić uwagę, że nie odpowiedziano na część listu dotycząca tego pomnika. Odpowiedziano tylko, że nie wiadomo co z „Inką”.

W sytuacji kiedy w Warszawie stoi kilka pomników, które warto by usunąć trzeba powiedzieć, że ta władza nawiązuje tej tradycji. Polskim bohaterem ma nadał być stalinowski kat, żołnierz LWP, który bezpośrednio podlegał Stalinowi. 

My wykazaliśmy dużo cierpliwości, napisaliśmy list. Nie wykonywaliśmy żadnych gwałtownych ruchów. Jednak to nie znaczy, że my mamy czas 600 lat żeby czekać i tolerować obcą nam wersję historii. W związku z tym odbędzie się zgromadzenie i pewne pomysły zostaną ogłoszone. Z jednej strony nie mogę nawoływać do łamania prawa, ale z drugiej nie mogę tolerować łamania prawa moralnego. Ten pomnik nie będzie sobie spokojnie stał.

Rozmawiała Agata Bruchwald