Fronda.pl: Politycy PO od pewnego czasu w różnych mediach "ostrzegają przed Polexitem". Niedawno odbył się marsz "Kocham Cię Europo", na którym dość liczna była reprezentacja parlamentarzystów PO i Nowoczesnej

Tomasz Sakiewicz, Gazeta Polska Codziennie: Myślę, że Platforma Obywatelska kontynuuje swoją strategię straszenia PiS-em. Tyle że teraz wchodzi na inny poziom. Wcześniej wystarczyło wykorzystywanie prowokatora „Andrzejka” i jemu podobnych, teraz próbuje to robić na skalę europejską. Polacy nie chcą teraz wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej i część ludzi może nabrać się na przekaz polityków opozycji o tym, że rząd PiS planuje „Polexit”. Jak widać po sondażach, ta taktyka wcale nie jest całkowicie nieskuteczna...

PiS i PO mają nieco odmienne wizje Polski w UE. Czy to jednak powód, żeby stawiać Prawo i Sprawiedliwość w jednym rzędzie z eurosceptykami?

Platforma Obywatelska stawia nas dzisiaj w następującej sytuacji: przyjmiemy wszystko, co narzuca Berlin, a jeśli nie- będzie to od razu oznaczać, że wychodzimy z Unii Europejskiej. A przecież przestrzeń między dyktatem Berlina a byciem w UE jest tak naprawdę przestrzenią na bycie Europejczykiem. Unia nie powstała po to, aby zdominowało ją całkowicie jedno państwo, ale żeby była solidarność między narodami. Najbardziej antyeuropejską partią w Polsce jest dziś Platforma Obywatelska, która próbuje całkowicie wykrzywić ideę zjednoczonej Europy i szantażuje wszystkich, którzy nie zgadzają się na jej chore pomysły tym, że ogłosi ich przeciwnikami Unii. Tego typu zabiegi udawały się do tej pory, jednak dziś nieco zmieniła się sytuacja w mediach i Platforma nie przekona tak łatwo np. zwolenników PiS-u do swojej retoryki. Prawo i Sprawiedliwość powinno natomiast stanowczo na to reagować i pokazywać, na czym polega w ogóle „bycie w Europie”. Bo na pewno nie na tym, że jedno państwo rządzi wszystkimi. Polega natomiast na tym, że wszystkie państwa mają jednakowy wpływ na Unię Europejską.

Część mediów jednak nie odpuszcza. Ostatnio "Newsweek" zaatakował rodziców prezydenta Andrzeja Dudy za... Katolickie wychowanie dzieci. 

Jeżeli chodzi o to, co pisze „Newsweek”, to widać, jak bardzo to środowisko jest kulturowo i cywilizacyjnie oderwana od polskiego społeczeństwa. W takich rodzinach, jak prezydent Duda, wychowała się zdecydowana większość Polaków. Zdziwienie dziennikarki „Newsweeka” wynika z tego, że ludzie z redakcji tego tygodnika są najwyraźniej z zupełnie innej bajki. Nie jest to oczywiście ich wina, ale skoro piszą o polskim społeczeństwie, powinni czegoś się o nim dowiedzieć.

Z kolei Adam Michnik żalił się w austriackich mediach, że obecny rząd chce zniszczyć "Gazetę Wyborczą"

Bardzo chciałbym mieć taką skalę reklam, jaką nawet dziś ma Adam Michnik. Nadal jest sponsorowany, również przez część spółek Skarbu Państwa. Ci, którzy przez ostatnie ćwierćwiecze „upaśli się” na III RP, oczywiście dziś mają zauważalnie mniej. Ktoś, kto miał wszystko, tracąc choćby część z tego, ma poczucie krzywdy, to oczywiste. Jednak ta krzywda przez wiele lat dotyczyła tak naprawdę w większości innych mediów, nie Adama Michnika.

 Nawet jeżeli frekwencja na marszach KOD jest zauważalnie mniejsza, niż na początku istnienia Komitetu, to jednak spora część Polaków, jeśli z nimi porozmawiać czy poczytać komentarze w internecie, wierzy, że demokracja w Polsce jest zagrożona lub że rząd PiS chce doprowadzić do Polexitu. Jak to możliwe?

Polacy przechodzili długi proces „antyedukacji”. Wmówiono polskim obywatelom, że albo będą głosować na pewne ugrupowania, które przypisują sobie wieczne prawo do władzy, albo ogłasza się, że w Polsce nie ma demokracji. Demokracja była zagrożona, kiedy do redakcji „Gazety Polskiej” wchodziła policja, robiła rewizję w redakcji, próbowano nas aresztować, podsłuchiwano nas... Obecnie nic takiego się nie dzieje. To, że PO przegrała wybory i musiała podzielić się częścią władzy- bo przecież w wielu miejscach Polski, w samorządach, nadal tę władzę sprawuje- nie oznacza, że nie ma demokracji. Oznacza to tylko i wyłącznie utratę nieograniczonej władzy...

Czyli dla pewnych środowisk demokracja jest tylko wtedy, gdy wybory wygrywa PO? 

W jakiejś mierze zapewne tak. Politycy PO zakładali zresztą, że PiS może wygrać wybory, ale realnie nie przejmie władzy, będzie bardzo mocno „limitowany” przez sądy i trybunały. A PiS zachował się tym razem nieco inaczej, niż partie prawicowe w poprzednich ladach. I pewne środowiska mają dziś potężny problem, bo zmiany w Polsce rzeczywiście są realne. Nie bez błędów oczywiście, ale ich konsekwencje będą bardzo daleko idące.

 Czy można ufać sondażom, takim jak ten, który przedstawiła niedawno "Rzeczpospolita"? Duży spadek poparcia dla PiS, wzrost dla Platformy, przy czym przewaga PiS jest bardzo niewielka

Nie sądzę, żeby ten spadek poparcia w sondażach był fałszerstwem. Myślę, że jest zupełnie realny, a złożyły się na to dwa czynniki. Po pierwsze: starcie z Donaldem Tuskiem na terenie UE naprawdę musiało być kosztowne, ponieważ wiemy, że cały czas dysponuje w Polsce ogromnymi wpływami. Druga rzecz to błędy wizerunkowe, błędy w przekazie medialnym. Niekoniecznie jest to wina samego PiS, jednak należy na to zapanować. PiS powinno umieć dotrzeć do ludzi ze „środka”, z „pogranicza”. Bez tego będzie miało ogromny problem z utrzymaniem tego „wahającego się” elektoratu, który, nawet jeśli nie zgadza się z PiS we wszystkich kwestiach, to jednak poparł tę partię w ostatnich wyborach. Mogę powiedzieć, że czym innym są media prywatne, a czym innym publiczne. Trzeba popracować nad tym, by lepiej dotrzeć do wyborców.

Bardzo dziękujemy za rozmowę.