W Niemczech widzimy coraz większe niezadowolenie ze sposobu, w jaki rząd walczy z kryzysem wywołanym pandemią koronawirusa. O swoich spostrzeżeniach na ten temat na łamach POLITICO pisze Matthew Karnitschnig, który zwraca uwagę m.in. na fakt, że to Niemcy odpowiadają za kryzys szczepionkowy w Unii Europejskiej.

Wiosną ub. roku zdawało się, że Niemcy doskonale odpowiadają na światowy kryzys. Z każdym kolejnym miesiącem lockdownu sytuacja ta jednak ulegała zmianie. Lockdown trwa i wciąż nie wiadomo, kiedy rząd zdecyduje się z niego zrezygnować.

- „Małe firmy w warunkach niepewności stoją w obliczu ruiny. Takie lęki wraz z frustracją z powodu niekończących się restrykcji, bardzo pogorszyły nastroje w kraju”

- podkreśla Karnitschnig.

Obostrzenia miały zakończyć się razem z zaszczepieniem obywateli. Nie wygląda jednak na to, aby udało się szybko zaszczepić odpowiednią ilość osób. Do tej pory zaszczepiono jedynie 4,5 proc. ludności.

- „Problem nie w tym, że Niemcy nie mają dość szczepionek, ale że bardzo powoli zabrały się za ich podawanie. Dotychczas dostały 8,5 mln dawek, a zużyły tylko 68 proc. z nich”

- wskazuje dziennikarz.

Podkreśla, że Niemcy są w tyle nie tylko za Stanami Zjednoczonymi, Izraelem czy Wielką Brytanią, ale również innymi państwami europejskimi.

- „Co się stało z przysłowiowym niemieckim talentem organizacyjnym i logistycznym? Musiał gdzieś zaniknąć na połączeniu faksowym między Berlinem a Brukselą”

- pisze uszczypliwie publicysta POLITICO.

Przyczynę powolnego procesu szczepień widzi m.in. w porażce programu cyfryzacji opieki zdrowotnej, która wciąż pracuje w oparciu o papierowe dokumenty, a w niemieckich urzędach wciąż używa się… faksów.

- „Tak jak Niemcy nie mogli pojąć, jak miliony Amerykanów mogą dalej popierać Donalda Trumpa w obliczu jego oczywistej niekompetencji, jestem z kolei zdumiony gotowością Niemców, by wybaczyć Merkel jej zarządzanie pandemią. Pomimo znacznych problemów z reakcją na COVID-19 i marnymi widokami na przyszłość, Merkel pozostaje najpopularniejszym politykiem i ma 70-procentowy wskaźnik zaufania”

- wskazuje autor.

Za największy błąd Merkel dziennikarz uznaje przełożenie odpowiedzialności za ściągnięcie szczepionek na przewodniczącą KE Ursulę von der Leyen.

- „Von der Leyen jako minister w rządach Merkel miała okazję wykazać się różnymi cechami – kompetencja jednak do nich nie należała. Dlatego nie powinno to nikogo zaskakiwać, że proces zamówień okazał się fiaskiem, naznaczonym rozwleczonymi negocjacjami i opóźnieniami. Przez to Niemcy i inne kraje UE są zmuszone utrzymać restrykcje o wiele dłużej, niż byłoby to konieczne w innym przypadku. Nawet jeśli Niemcy lepiej poradziłyby sobie z logistyką podawania szczepionki obywatelom, to szybko skończyłyby się im zapasy”

– podkreśla.

kak/POLITICO, Onet.pl