,,Polskie władze nie zmieniają zdania w sprawie konsula Sławomira Kowalskiego. Dyplomata pozostaje na stanowisku w Norwegii do końca kadencji. W środę minął czas, jaki norweski MSZ wyznaczył polskiej stronie na odwołanie konsula. W czwartek rano doszło jeszcze do rozmów w tej sprawie w Oslo, jednak nie przyniosły one porozumienia'' - podaje portal TVP Info.

Konsul Sławomir Kowalski niósł pomoc Polakom prześladowanym przez Barnevernet, urząd zajmujący się kradzieżą dzieci pod pozorem rozwiązywania trudności wychowawczych i rodzinnych. Norwegowie zarzucali Kowalskiemu, że ,,niewłaściwie się zachowywał'' w szeregu spraw o porywanie przez Barnevernet polskich dzieci. Czy tak było, nie wiadomo; nikt nie przedstawił żadnych dowodów. W sieci opublikowano jednak film, na którym konsul próbował wstawić się za rodziną, której porywacze odebrali dzieci; funkcjonariusze policji wyprosili go ostatecznie z domu, z którego skradziono dzieci. Konsul nie robił problemów, to raczej policjanci zlekceważyli prawo międzynarodowe.

Urząd Barnevernet także w Unii Europejskiej uznawany jest niekiedy za w gruncie rzeczy przestępczy. Rada Europy w 2018 roku wydała między innymi raport, w którym działania Barnevernetu uznawano za niczymk nieusprawiedliwione ingerencje w życie rodziny.
Premier Mateusz Morawiecki stanął w obronie polskiego konsula. Jak podkreślił, zadaniem polskich dyplomatów jest niesienie pomocy Polakom i nie ma mowy, by od tego odstąpić.

Pod koniec ubiegłego roku Polska udzieliła azylu Norweżce Silje Garmo, której Barnevernet chciał ukraść dziecko. Sprawa Kowalskiego może być zemstą.

bb/tvp info, fronda.pl