,,Od 2003 roku dowody leżą na stole, zeznania świadków, materiały, także dokumenty bezpieki. To, że nic z nimi nie zrobiono to jest skandalem. To, że udawano, że ich nie ma, to jest skandalem, to, że wiele wskazuje na to, że nie tylko metropolita, ale i połowa miasta wiedziała, i nic nie zrobiła, to jest skandalem'' - pisze na łamach Facebooka Tomasz Terlikowski, komentując sprawę ks. prałata Henryka Jankowskiego z gdańskiego kościoła św. Brygidy.

Według Terlikowskiego trzeba o zbrodniach seksualnych mówić głośno, niezależnie od tego, czy sprawcy żyją, czy nie.

,,I nie przekonuje mnie, że teraz ani jeden, ani drugi nie może się bronić, że to element ataku na Kościół, że nic nie wiadomo. Owszem jest to wykorzystywane do ataku na Kościół, ale gdyby sprawę załatwiono wtedy, gdyby zrobiono z nią porządek, gdyby nie chroniono przestępcy seksualnego, to by nie było broni przeciwko Kościołowi. Było na to wiele lat temu, i można to było przez wiele lat załatwić. Gdy jednak media milczą, wówczas nie ma powodu, by działać, a gdy zaczynają mówić, to wtedy jest zły czas, bo to element ataku'' - pisze autor.

Następnie wzywa do intensywnego działania, w tym do powołania komisji kościelnej, która przeprowadzi konieczne prace, ujawniając przestępców.

,,Ale obawiam się, że czas milczenia się skończył. Trzeba zacząć działać. Jeśli nie zrobimy tego my katolicy, to zrobią to za nas przeciwnicy Kościoła. Chowanie głowy w piasek, udawanie, że nie ma problemu, że to wszystko lewacy i wrogowie nie jest metodą przezwyciężenia kryzysu. Trzeba komisji kościelnej - złożonej z niezależnych ekspertów - dostępu do akt kościelnych, badającej akta SB. A potem wniosków z jej działania, opublikowanych. I poważnego zastosowania się do reguł i zasad tych watykańskich i tych, które płynąć będą z naszych własnych badań'' - wskazuje Terlikowski.

,,Prawda, nawet niewygodna, nawet ta dotycząca hierarchów, pomoże przygotować strategie działania na przyszłość, ale także pomoże rozliczyć się wobec ofiar'' - dodaje.

Według Terlikowskiego jest fałszem mówić, że takie działania oznaczałyby uderzanie w Kościół. Jest wprost przeciwnie.

,,Bo na koniec to też trzeba powiedzieć zupełnie wprost. Z ewangelicznego punktu widzenia, to ofiary są najważniejsze. Nie dobre imię instytucji, nie mit bohatera (od dawna nieaktualny, bo wiedza na temat agenturalnej przeszłości księdza i jego „zainteresowań” jest na stole), ale właśnie dobro ofiar jest kluczowe. Może jestem dziwny, ale jestem ojcem i chcę mieć pewność, że jeśli moje dziecko zostanie kiedykolwiek skrzywdzone, to sprawca zostanie nie tylko skazany, nie tylko wydalony ze stanu duchownego (jeśli będzie duchownym), że uniemożliwi mu się prace z dziećmi, ale też, że nie będzie się go broniło w imię dobra Kościoła, czy nie sprzyjania lewakom. Dobro Kościoła ma w tym przypadku twarz ofiar'' - stwierdza na koniec.

bb/facebook