Publicysta Tomasz Terlikowski jest aktywnym użytkownikiem mediów społecznościowych. Zwykle komentuje bieżące sprawy dotyczące Kościoła. Tym razem opisał nietypową historię, której był uczestnikiem.

- Takiej akcji jeszcze nie miałem. Modliłem się w taksówce za i z kierowcą o zdrowie dla niego, o nawrócenie, o uzdrowienie ran, o Ducha Świętego dla niego. I nic nie wskazywało na to, by tak miało być. Zwyczajnie wsiadłem do taksówki, a on zaczął nawijać. O tym, że piekło nie może być pod ziemią, że Bóg to pewnie nie istnieje. Nie miałem ochoty gadać, byłem zmęczony i chciałem spokojnie pomyśleć, a może odmówić różaniec. Ale nie dało rady, więc zacząłem cierpliwie tłumaczyć, że piekło nie jest pod ziemią, bo jest stanem, a nie miejscem, że Bóg istnieje, i że wkracza w nasze życie. - pisze dziennikarz

- On zaczął dopytywać się o modlitwę, i wreszcie zadał pytanie, czy jak on by się zaczął modlić, to Jezus też go wysłucha, bo on ma guza i się strasznie boi. Powiedziałem, że tak, opowiedziałem, jak Jezus działa w moim życiu, i już miałem wysiadać, gdy usłyszałem pytanie: a pomodli się pan teraz za mnie... Wezwałem Jezusa, Ducha Świętego i krótko się modliłem, a potem dałem mu różaniec i obiecałem dalszą modlitwę. Pomódlcie się kochani za niego, o zdrowie, nawrócenie, uzdrowienie z jego ran. - opowiada

 

 

bz/Facebook