W rozmowie z "Gazetą Polską" Mecenas Dominika Daniluk, która reprezentuje jednego z pobitych w lesie kibiców Mówi wprost: – Mój klient ma obrażenia twarzy, podbite oczy, siniaki na całym ciele. Ten mężczyzna był bity.

Zofia Romaszewska, która w PRL kierowała Biurem Interwencji KSS KOR, mówi: - Takie zachowanie policjantów powinno być jak najsurowiej karane. Nie możemy się zgodzić na produkowanie policyjnych sadystów. Eskalacja takich zachowań skończy się jak w PRL zabójstwami i kalectwem oraz totalną nienawiścią do policji.

Spacyfikowanie kibiców miało miejsce 31 sierpnia. "Kibice IV-ligowego Hutnika pojechali na mecz do Wólki Mlądzkiej. Na meczu panowała dobra atmosfera, prezes miejscowego klubu podziękował im za doping. Horror zaczął się w czasie powrotu do Warszawy. W środku lasu 12 kibiców zostało napadniętych przez policję. Opis wydarzeń przekazany nam przez kibiców jest drastyczny. Gdy jeden z nich zapytał, za co są zatrzymani, otrzymał pierwszy cios, później w ruch poszły paralizator, pałki policyjne i teleskopowe. Bito ich przy akompaniamencie wulgarnych odzywek. Dwóm 16-latkom policjanci kazali rozebrać się do naga. „Nie chcieli ściągnąć majtek, po czym jeden wąs (policjant w gwarze kibicowskiej – przyp. red.) uderzył jednego z nich w nogę. Przerażeni tą sytuacją ściągnęli majtki, a on kazał im robić przysiady” – relacjonują kibice. Sprawę opisał portal Niezalezna.pl.

"Takie metody szokują tym bardziej, że przypominają działania komunistycznej bezpieki. Wiosną 1984 r. w okolicach Torunia doszło do serii uprowadzeń działaczy podziemnej „Solidarności”. Specjalna grupa esbeków porwała Piotra Hryniewicza, Gerarda Zakrzewskiego, Antoniego Mężydłę – obecnego posła PO – i jego żonę Zofię Jastrzębską. W lesie przywiązano ich do drzewa, bito i torturowano".

sm/Gazeta Polska/WP.pl