Już jutro na ekrany polskich kin trafi „Benedetta” Paula Verhoevena. Zaprezentowany na festiwalu w Cannes, zapowiadany przez twórców jako połączenie historycznej opowieści z erotycznym thrillerem i kinem religijnego feminizmu film wywołał już skandal w Stanach Zjednoczonych. Fundacja Cywilizacji Chrześcijańskiej nazwała go „bluźnierczym” i „pornograficznym”. Jak produkcja zostanie odebrana w Polsce?

Swój nowy film holenderski reżyser oparł na książce Judith C. Browne z 1986 r. „Nieskromne zachowania: życie lesbijskiej siostry w renesansowych Włoszech” (Immodest Acts: The Life of Lesbian Nun in Renaisance Italy). Opowiada on historię Benedetty Carlini, żyjącej w XVII wieku katolickiej zakonnicy i podającej się za mistyczkę lesbijki.

Młodej Benedetcie rodzina zapewniła miejsce w klasztorze Matki Bożej w Pescii. Tam przekonuje ona, że doświadcza mistycznych wizji, co w obliczu szalejącej epidemii daje jej ogromne wpływy nie tylko w klasztorze, ale również wśród okolicznych mieszkańców. Mając trzydzieści lat zostaje matką przełożoną klasztoru. Piastując tę funkcję opowiada o przerażających wizjach, w których zabić chcą ją mężczyźni. Zakonnice uznając, że matkę przełożoną dręczą demony, nakazują nowicjuszce Bartolemei towarzyszyć jej w celi. Wówczas niepokojące wizje ustępują miejsca homoseksualnemu romansowi między zakonnicami.

Wizje Benedetty zaniepokoiły Watykan, który postanowił rozpocząć śledztwo. W jego trakcie na jaw wyszedł romans zakonnic. Benedettę pozbawiono funkcji matki przełożonej. Kolejne 35 lat swojego życia przeżyła w zamknięciu.

Euforia w lewicowych mediach

O tym, czego możemy się spodziewać po nowym filmie Verhoevena wiele mówią zapowiedzi lewicowych mediów. Lektura „Gazety Wyborczej” sprawia wrażenie, iż niechętne Kościołowi katolickiemu środowiska w Polsce przeżywają swoistą euforię powodowaną tym, że Polacy obejrzą film nafaszerowany bluźnierczymi scenami. Wyraźnie wyczuwalne jest też oczekiwanie na skandal. Zabranie głosu przez Kościół byłoby wszak idealną okazją do ataku.

- „Film Verhoevena to opowieść o seksie, o władzy, o hipokryzji. Gdy do klasztoru wkraczają namiestnicy Kościoła katolickiego - mężczyźni - rozpoczyna się festiwal tortur, palenie na stosie i wszystkie te inne rzeczy, które Kościół od wieków uwielbia czynić kobietom”

- pisze na łamach "Wysokich Obcasów" Paulina Reiter.

- „To, że w Kościele chodzi nie tyle o kontakt ze świętością, ile o władzę, to dziś nie taka wielka rewelacja. To, że tłamszona seksualność szuka ujścia – również nie szokuje. Natomiast to, jak wielką Kościół znajduje przyjemność w znęcaniu się nad kobietami, choć również może wydać się znajome, pozostaje wstrząsające”

- dodaje.

Sprowadzenie religijnej ekstazy do seksualnego uniesienia

„Benedetta” to ważny film mówiący coś nowego o Kościele, czy jednak wyłącznie niewiele wnosząca prowokacja? Zastanawiali się nad tym goście Krzysztofa Kłopotowskiego i Jakuba Moroza w programie „Tanie dranie” na antenie TVP1. Swoimi refleksjami na temat filmu podzieliła się filmoznawczyni dr hab. Mariola Marczak i filozof ks. prof. Andrzej Kobyliński.

Kim w ogóle była Benedetta? Mistyczką, która uchroniła swoje miasto przed zarazą, w co uwierzyli jego mieszkańcy? Oszustką, która wymyśliła wizje, aby zdobyć władzę?

W ocenie ks. prof. Andrzeja Kobylińskiego była najpewniej po prostu chora psychicznie. Duchowny wskazał, że dziś oceniając prawdziwość nadprzyrodzonych doświadczeń Kościół może korzystać z psychologii, psychiatrii i medycyny.

- „Takich narzędzi badawczych nie było w przeszłości i z pewnością w przeszłości było wiele fałszywych doświadczeń mistycznych, które nie miały nic wspólnego z Panem Bogiem”.

- zauważa kierownik Katedry Etyki UKSW.

Jednym z głównych elementów „Benedetty” jest porównanie ekstazy religijnej z uniesieniem seksualnym.

- „W tym filmie widać manipulację, która się dokonuje właśnie na bazie tej bliskości pomiędzy doświadczeniem ekstazy mistycznej i ekstazy erotycznej”

- ocenia dr hab. Mariola Marczak.

Wskazując, że ta bliskość jest obecna w teologii chrześcijańskiej, dyrektor Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Wydziału Humanistycznego UWM przekonuje, że w filmie została ona zaprezentowana fałszywie.

- „Nawet jeśli będziemy śledzić narrację czy sposób opowiadania w tym filmie, to mamy na początku dziewczynkę, której możemy zaufać, że jej doświadczenia są szczere, autentyczne, że ona rozmawia z Jezusem. W pewnym momencie, kiedy pojawia się ta pokusa seksualna (…) następuje redukcja miłości wyłącznie do pożądania seksualnego”

- ocenia ekspertka.

- „Benedetta, właściwie nie wiadomo dlaczego, zastępuje tę miłość, przywiązanie do Jezusa na taki dość powierzchowny związek homoseksualny”

- dodaje.

Zaznacza, że „jest to absolutnie nieprzekonujące na gruncie filmu”.

Historia zakonnicy z XVII w. diagnozą współczesnego Kościoła?

Epoka kontrreformacji, w której ma miejsce historia Benedetty Carlini, odznaczała się w chrześcijaństwie wyjątkowo intensywnym zainteresowaniem demonami, opętaniami i egzorcyzmami. Podobne napięcie obserwujemy współcześnie.

- „Diabeł powrócił. W wieku XXI mówimy o diable częściej niż kiedykolwiek. Na przykład papież Franciszek mówi o wiele częściej o diable niż wszyscy jego poprzednicy. Dlaczego? Ponieważ gdy chodzi o chrześcijaństwo, rozlewa się po całym świecie religia zielonoświątkowa, z nowym rozumieniem szatana. Weźmy chociażby nasz kraj. Przecież nigdy w Polsce nie mówiono tak często o diable, opętaniach czy egzorcyzmach, jak na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat”

- zauważył ks. prof. Kobyliński.

- „A więc może artyści na głębszym poziomie wyczuwają, że nasze epoka i jej niepokoje przypominają nieco te z epoki Baroku”

- podsumował Jakub Moroz.

Program „Tanie dranie” poświęcony filmowi „Benedetta” dostępny jest TUTAJ.

kak/Onet.pl, Wyborcza.pl, „Tanie Dranie” – TVP1, materiały prasowe, Wikipedia.pl, Fronda.pl