Pentagon potwierdził, że amerykańskie wojska znajdujące się w północnej Syrii znalazły się pod ostrzałem tureckiej artylerii. Turcja zaprzecza tym doniesieniom i zaznacza, że ostrzeliwuje jedynie „pozycje terrorystów”.

Amerykański departament obrony poinformował, że do eksplozji doszło kilkaset metrów od bazy USA w pobliżu miasta Ajn al-Arab (kurd. Kobane), znajdującego się na granicy Syrii z Turcją. Rzecznik Pentagonu Brook DeWalt podkreślił, że Ankara doskonale wiedziała, że w bazie znajdują się amerykańscy żołnierze.

Tureckie ministerstwo obrony wydało komunikat, że zaprzeczyło, jakoby amerykańskie wojska były celem ich artylerii. Tureckie MSZ dodało, że ostrzelano kurdyjskie cele znajdujące się około 1 km od punktu obserwacyjnego USA, a po sygnale ze strony amerykańskiej przerwano ogień.

Przypomnijmy, że w środę Turcja rozpoczęła operację militarną w północno-wschodniej Syrii. Działania tureckiej armii wymierzone są w kurdyjskie siły YPG (Ludowe Jednostki Samoobrony).

Turecka ofensywa rozpoczęła się po niespodziewanej decyzji prezydenta USA Donalda Trumpa wycofania żołnierzy amerykańskich z północnej Syrii, która również spotkała się z krytyką

Turcja od wieków uważa Kurdów za problem. Niemal 90-milionowy naród, którego ojczyzna Kurdystan jest podzielony pomiędzy Turcję, Iran, Irak i Syrię. Od wielu lat walczą o niepodległość – pomagali Amerykanom w usunięciu irackiego dyktatora Saddama Huseina, za co otrzymali w Iraku daleko idącą autonomię. Turcja jednak odmawia uznanie Kurdów za odrębny naród. Nie pozwala na używanie języka kurdyjskiego oraz zakazała używania nazwy ‘Kurdystan’ do opisania geograficznych rejonów zamieszkiwanych przez tę mniejszość.

 

źródło: tysol.pl