Warsaw Institute

Głębokie zmiany w konstytucji już de facto weszły w życie. Ogólnokrajowe głosowanie nad nimi to polityczny teatr. Władimir Putin chce w ten sposób uzyskać „społeczną legitymację” przedłużenia i umocnienia swej władzy. Wynik znany jest z góry, teraz reżimowi zależy na jak najwyższej frekwencji. Ale i w tej sprawie władza podjęła zapobiegawcze środki.

Władimir Putin wezwał rodaków, by 1 lipca wzięli udział w głosowaniu w sprawie poprawek do konstytucji kraju. Rosyjski prezydent wystąpił na tle monumentalnego pomnika upamiętniającego bitwę pod Rżewem, jedną z najkrwawszych podczas II wojny światowej. Choć oficjalna data głosowania to 1 lipca, to oddać swój głos Rosjanie mogą już od 25 czerwca. Po sześciu dniach frekwencja przekroczyła 45 procent. W głosowaniu elektronicznym, które trwa w dwóch regionach Rosji (Moskwa i obwód niżnienowogrodzki) frekwencja sięgnęła aż 95 procent. O rekordowo wysokiej frekwencji wśród wojskowych poinformował minister obrony Rosji Siergiej Szojgu – zagłosować miało już ponad 90 proc. żołnierzy, członków ich rodzin, personelu cywilnego oraz kombatantów. WCIOM, ośrodek zbliżony do władz, opublikował już 29 czerwca wyniki badań exit poll informując, że 76 proc. głosujących do tej pory poparło zmiany w konstytucji. Zgodnie z ustawą dotyczącą organizowania referendów wyników sondaży exit poll nie wolno publikować w okresie od pięciu dni przed datą głosowania i w samym dniu. Jednak głosowanie w sprawie poprawek do konstytucji nie ma charakteru referendum. Co także oznacza, że formalnie nie jest ono niezbędne, gdyż odpowiednia ustawa o wprowadzeniu poprawek do konstytucji została już przyjęta. Obecne głosowanie to test – niewykluczone, że władze zastosują podobny mechanizm w przyszłości. O możliwości kilkudniowego głosowania na najbliższych wyborach w Rosji – wrześniowych wyborach regionalnych – mówili już przedstawiciele Centralnej Komisji Wyborczej.

 

Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.

 

[CZYTAJ TEN ARTYKUŁ]