Młoda, atrakcyjna kobieta, która robi karierę za granicą... Czego chcieć więcej? A Pani Basia chciała więcej i znalazła to coś, a właściwie, tego kogoś, św. Szarbela. Poznajcie historię Pani Basi i to jak w jej życiu działa św. Szarbel. Barbara Karska, coach chrześcijański, opowiada o swoim doświadczeniu Katarzynie Supeł-Zaboklickiej.

Św. Szarbel sam przychodzi

Pani Basia zaczęła swoje świadectwo od słów: „Słyszałam, że św. Szarbel sam sobie wybiera osoby, którym chce pomóc. Ja tak właśnie się czuję, że św. Szarbel sam przyszedł do mojego życia. Wiele mu zawdzięczam i dlatego czuję się w obowiązku mówić, jak mi pomógł”. Dodała, że zawsze była w Kościele, była wychowywana po katolicka, otrzymała wszystkie sakramenty. Stara się żyć wiarą, chociaż momentami od niej odchodziła. Było to związane między innymi z robieniem kariery i powiększaniem stanu konta.

Pytanie w głowie

Pani Basia pracowała w pewnym momencie, w wieku 30 lat, w wielkiej korporacji w Londynie, miała dobre stanowisko, przyjaciół i miłość. Z ludzkiego punktu widzenia nic jej nie brakowało i traktowała to jako los wygrany na loterii. Którego dnia jednak, idąc ulicą Oxford Street, główną ulicę Londynu, kiedy wracała z zakupów, idąc do ulubionej restauracji tajskiej, aby zjeść curry i popić czerwnonym winem Shiraz, nagle w tłumie ludzi usłyszała pytanie w głowie: „Czy to już wszystko? Czy tak ma wyglądać moje życie między restauracjami, podróżami i zakupami?”.

Sen o Janie Pawle II

To pytanie nie dało się zignorować, wracało do Pani Basi jak bumerang i zaczęło powoli odbierać smak temu życiu. Młoda kobieta nie wiedziała jeszcze wtedy, że to Pan Bóg puka do jej serca. Nie otworzyła Mu więc, ale dość szybko po powrocie do Polski miała sen o św. Janie Pawle II. Później czytała, że Papież Polak wielu ludzi podprowadził do św. Szarbela, a ten, kto ma nabożeństwo do tego ostatniego, prędzej czy później trafia też w objęcia św. Jana Pawła II.

W śnie Pani Basia była na wielkim placu w tłumie ludzi i widziała z daleka św. Jana Pawła II, który idzie i uśmiecha się do ludzi naokoło. Młoda kobieta próbowała go lepiej zobaczyć i w końcu ujrzała, że odsuwa ludzi od siebie i przychodzi do niej, aby pocałować ją w czoło. Pani Basia rozpłakała się i poczuła wielką miłość z poczuciem, że na nią nie zasługuje.

Przemiana podczas Mszy świętej

Pani Basia przeprowadziła się do Polski, najpierw do Krakowa, a potem do Warszawy. Tam, jadąc do pracy, spotkała bardzo wierzącą kobietę, z którą się zaprzyjaźniła. Pokazała ona jej Jezusa Chrystusa i to swoim życiem. Dzięki niej trafiła na rekolekcje z ks. Bashoborą, na Mszę świętą z modlitwą o uzdrowienie, podczas której nagle ujrzała całe swoje życie i poczuła, że Duch Święty ją przemienia.

Działanie św. Szarbela

O św. Szarbelu usłyszałam pierwszy raz w 2014 r. w grudniu – opowiada Pani Basia – kiedy moja wspólnota zapowiedziała, że na rekolekcjach adwentowych będzie rozdawany olej św. Szarbela. W pierwszym momencie miałam wątpliwości, dlaczego ten właśnie święty ma być na nich propagowany. Kiedy obejrzałam jednak film o nim, płakałam i zaczęłam prosić go o taką pokorę, jaką on miał. Miałam bowiem poczucie, że jestem niezwykle pyszna. Kiedy byłam na wyjeździe służbowym, miałam sen, w którym właśnie spowiadałam się z braku pokory. Spowiednik wyszedł z konfesjonału, podał mi obrazek ze św. Szarbelem i powiedział, żebym się do niego modliła, bo on mi pomoże”.

Kiedy Pani Basia się obudziła, miała przekonanie, że św. Szarbel jej pomoże. W tym czasie towarzyszyły jej także napady lęku i szukała rozwiązania. Bardzo one ją męczyły, wręcz uniemożliwiały normalne funkcjonowanie, a pojawiły się po trudnych doświadczeniach. Przez nie Pani Basia nie pracowała 1,5 roku. Lęki ją blokowały. Tymczasem św. Szarbel ciągle do niej powracał. Znalazła np. przypadkiem w kościele obrazek ze św. Szarbelem. Był tam podany numer telefonu. Okazało się, że to biuro pielgrzymkowe, które organizuje wyjazdy do Libanu, do św. Szarbela. Pani Basia nie zdecydowała się na wyjazd, ale później na poczcie mailowej odnalazła reklamę pielgrzymki do Libanu. Koniec końców Pani Basia trafiła do Libanu i modlitwa przy grobie św. Szarbela pozwoliła jej wyrwać się z lęków. Od tego czasu chętnie dzieli się tym doświadczeniem i zaprasza wszystkich do uciekania się do pomocy tego wielkiego orędownika.