Słynne rzymskie sanktuarium w Tre Fontane powstało wiosną 1947 r. kiedy to Matka Boża objawiła się rzymskiemu tramwajarzowi, który należał do adwentystów, związany był z komunistami.

Objawienia z Tre Fontane

Słynne rzymskie sanktuarium w Tre Fontane powstało wiosną 1947 r. kiedy to Matka Boża objawiła się rzymskiemu tramwajarzowi, który należał do sekty adwentystów, związany był z partią komunistyczną i do tego stopnia nienawidził Kościół katolicki, że postanowił zamordować papieża. 12 kwietnia 1947 r. Bruno Comacchiola, tramwajarz z Rzymu, postanowił wybrać się z trojgiem swoich dzieci na plażę w Ostii. Po przybyciu na stację kolejki zorientowali się, że właśnie uciekł im pociąg. Ojciec zadecydował więc, że na następny nie będą czekali, lecz wybiorą się pieszo. Znana wszystkim ścieżka, która rozpoczynała się tuż za bazyliką św. Pawła za Murami, prowadziła przez lasek eukaliptusowy, obok starego opactwa i miejsca zwanego Tre Fontane (Trzy Źródła). Dzieci zajęły się grą w piłkę na polanie ograniczonej z jednej strony grotą.

Natomiast ojciec zabrał się do pisania wystąpienia, jakie miał wygłosić nazajurz na rzymskim Placu Czerwonego Krzyża. Zamierzał w nim wykazać fałszywość przywilejów Maryi i bezpodstawność Jej kultu w Kościele Katolickim. W tym czasie Comacchiola był już bardzo aktywnym członkiem wspólnoty adwentystów do której znalazł drogę wkrótce po powrocie z wojny domowej w Hiszpanii. Podczas pobytu na wojnie spotkał się z pewnym niemieckim protestantem i postanowił wtedy zdecydowanie porzucić swą wiarę, ale czekał ze zrealizowaniem swojego postanowienia kilka lat. W tym samym czasie Ojciec św. Pius XI w encyklice "Miserentissimus Redemptor" szczególnie gorąco zachęcał do praktyki dziewięciu pierwszych piątków jako zadośćuczynienia za grzechy swoje i świata. W 1940 r. żona Bruno - Lolanda wręcz ubłagała męża aby spełnił tę praktykę. Bruno wypełnił ją w całości, ale nie porzucił zamiaru wstąpienia do baptystów. W 1943 r. wraz z żoną, dziećmi i swą siostrą Eleną przyjął tamtejszy chrzest. W tej samej sali przy via Urbana zbierali się również adwentyści. Wkrótce Comacchiola przeszedł do nich, poddawszy się wstępnemu rytowi mającemu charakter pewnej przysięgi. Chociaż nie posługiwał się poprawnie językiem włoskim, niebawem mianowano go Dyrektorem Misyjnej Młodzieży adwentystów. Jego silna osobowość, energia i "dobra wola" zostały w ten , sposób wspaniale docenione. Od tego momentu, tzn. od 18 września 1945 r., Bruno wytoczył otwartą walkę prawdom wiary w Kościele Katolickim. Ze szczególną pasją atakował dogmat Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej. Całym sercem dążył. do zrealizowania postanowienia podjętego jeszcze w czasie walk w Hiszpanii - zamordowania papieża.

Właśnie tego pamiętnego dnia, 12 kwietnia 1947 r., pochłonięty był zbieraniem argumentów przeciwko prawdzie o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Tymczasem podczas zabawy dzieciom zawieruszyła się gdzieś pitka. Poprosiły ojca o pomoc. Pozostawił najmłodsze dziecko na polanie i przyłączył się do poszukiwań prowadzonych przez pozostałą dwójkę. W pewnym momencie pozostawione dziecko przestało odpowiadać na zawołania ojca, toteż zaniepokojony Bruno szybko powrócił na polanę. Zastał dziecko klęczące tuż przy wejściu do groty. Ze wzrokiem skierowanym ku jej wnętrzu chłopak powtarzał: "Piękna Pani, Piękna Pani!". Ojciec oniemiał ze zdumienia kiedy zobaczył jak pozostałe dzieci kolejno osuwały się na kolana powtarzając identyczne słowa. Poczuł się zagubiony, przestraszony i krzyknął: "Boże, dopomóż!" W tym momencie odczuł, jakby ktoś położył mu ręce na twarzy i jakby usunął nimi łuski z oczu. Zaczęło dochodzić do niego coraz silniejsze światło, w którym dojrzał posiać młodej kobiety o bardzo ciemnych włosach, ubranej w długi, zielony płaszcz. Pod płaszczem widoczna była biała suknia z szeroką, różową wstęgą. Kobieta, trzymając w jednej dłoni popielatą książeczkę, zwróciła się do Comacchioli:

Jestem Dziewicą Objawienia. Przestań mnie prześladować i wracaj do Kościoła katolickiego - Świętej Owczarni Królestwa Niebieskiego na ziemi. Obietnica Boga jest i pozostaje wieczna i niezmienna. Dziewięć piątków Świętego Serca Jezusowego, które odbyłeś zanim wstąpiłeś na drogę kłamstwa, uratowały ciebie... Moje ciało nie rozłożyło się... Mój Syn i Aniołowie przyszli aby mnie zabrać w momencie przejścia z tego świata... Proszę o to, aby dużo się modlono i codziennie odmawiano różaniec o nawrócenie grzeszników, niewierzących i o jedność chrześcijan. Na tej ziemi pełnej grzechu dokonam potężnych cudów dlą nawrócenia niewierzących... Jestem Przyciąganiem Najświętszej Trójcy.

Podczas objawienia, trwającego ponad godzinę, Bruno Cornacchiola usłyszał i inne słowa, a także orędzie przeznaczone wyłącznie dla Ojca Świętego. Dzieci widziały jedynie ruszające się wargi Madonny lecz nie słyszały słów. Bruno zapisał orędzie w tym samym zeszycie, w którym miał się pojawić tekst przeciwko dziewictwu Maryi.

Spełnione zapowiedzi

W życiu Bruno Cornacchioli dokonała się radykalna zmiana, której pierwszym świadkiem była jego żona. Przede wszystkim skończyły się awantury w domu kończące się często biciem żony. Przy pomocy pewnego księdza wybranego uprzednio przez Maryję - o czym Bruno dowiedział się podczas kolejnego objawienia - złożył uroczyste wyznanie wiary i doprowadził do chrztu najmłodsze dziecko. Zapowiedziane przez Maryję cuda powrotu do prawdziwej wiary dotknęły najpierw rodzinę Cornacchioli, potem jego kolegów. Jeden z nich, po swoim nawróceniu, oświadczył: Chciałbym wyznać wobec wszystkich, że bytem protestantem i uczyniłem wiele zła Kościołowi Katolickiemu, zawzięcie walcząc przeciwko niemu. Wewnątrz sanktuarium, które powstało wkrótce w miejscu objawień, pewien chłopak zostawił tabliczkę z napisem: Za otrzymanie najpiękniejszej z łask. Opowiadał, że otwarcie gardził sakramentami, szczególnie spowiedzią. Znudzony jednak bałaganem w swoim życiu, zwrócił się do Dziewicy Objawienia. W rok później wstąpił do nowicjatu braci zakonnych w klasztorze obok sanktuarium. Zakonnicy, opiekujący się rozbudowanym już dzisiaj sanktuarium, przechowują bardzo liczne świadectwa cudownych uzdrowień fizycznych i duchowych, które ciągle się tam dokonują.

Kim jesteśmy dla siebie nawzajem?

Spójrzmy jeszcze raz na grotę objawień. Była ona kryjówką pijaństwa i nierządu, miejscem, które jedni z obrzydzeniem omijali, lecz inni z niego korzystali... Wejście Matki Bożej w to morze brzydoty i nędzy moralnej niesie w sobie szokującą prawdę o naszym Bogu: jak bardzo Jemu zależy na ocaleniu człowieka marnującego łaskę Bożego dziecięctwa i wiecznego wybraństwa. W słowach Maryi jest apel do głębi sumień z wypisaną w nich naszą przynależnością do kochającego Boga. Życie w stanie grzechu ciężkiego jest niczym innym, jak zagłuszaniem tego głosu i odsuwaniem siebie od życiodajnej miłości Boga. Jest wielka grzeszność w ludziach, skoro tak liczne są w ostatnich latach orędzia Maryi, których istotą jest dramatyczna prośba o opamiętanie. Wiele jest miejsc chorych na świecie: Jugosławia, Liban, Afryka, Czeczenia, Holandia - gdzie zabija się starych ludzi, Ameryka, Chiny i wiele innych krajów, gdzie aborcja jest "prawnie" sankcjonowana. Nasze więzy międzyludzkie są niezwykle zacieśnione. Oznacza to, że posiadamy istotny wpływ na drugiego człowieka, przyczyniając się do jego rozwoju w dobrym albo w złym. Jezus bardzo wyraźnie przestrzegł przed zgubnym wpływem na innych: "...biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie" (Mt 18, 7). Prawdziwe nieszczęścia ludzkości są końcem tragicznego łańcucha zła. Żyję na tym świecie to znaczy, że jestem jednym z ogniw łańcucha. Ale którego? Przekazującego dobro, czy zło? Chrześcijaninowi nie wolno zaprzepaścić tego, co jedynie i prawdziwie skutecznie może czynić dla ratowania świata. Jeżeli ciebie i mnie, każdego z nas Maryja wzywa do codziennej modlitwy różańcowej, to nie znaczy, że od razu ktoś z nas naprawi świat. Z całą jednak pewnością pozytywna odpowiedź na wezwanie Maryi do modlitwy różańcowej posiada olbrzymią wagę - znaną tylko Bogu. Tego wtaśnie oczekuje się ode mnie. Zapominamy o modlitwie, o odpowiedzialności za los człowieka - Maryja stale nam o tym przypomina. Wzywa do nawrócenia grzeszników. Prosi o modlitwę prawdziwie wierzących w intencji nawrócenia wszystkich ludzi. Niezwykłe czytelnym przykładem jest postawa Ojca Świętego, który orędzie z Fatimy wziął jak najgłębiej do siebie. W tej postawie kryje się sekret ocalenia świata. Stara się z całych sił przekazać światu treść fatimskiego orędzia. A wielu dziwiło się, że mówił nam o Dekalogu, o konieczności bycia człowiekiem sumienia... Maryja przypomina nam właśnie najbardziej fundamentalne prawdy wyrastające z Dekalogu, czyli objawionego Prawa Bożego. Sam sposób przedstawienia się Jej: Jestem Dziewicą Objawienia oraz księga w ręku są tego wymownym znakiem. Nie przychodzi do nas z nową nauką. Objawiła się we Włoszech niedługo po wojnie, w czasach zwalczających się ideologii, odrzuconych autorytetów, ekspansji sekt religijnych i relatywizmu w dziedzinie wiary i moralności. Przypomniała, że prawda jest jedna - Boża. Tylko ta prawda gwarantuje pomyślne życie. Maryja podkreśliła, że jest jedyna owczarnia Chrystusowa, którą jest Kościół katolicki pod przewodnictwem Ojca Świętego. Czy nie jest to orędzie aktualne w obecnej sytuacji Polsce? Czy czego innego oczekuje od nas Ojciec Święty? W orędziu Maryi kryje się wspaniała zachęta do wytrwania dla wszystkich tych, którzy praktykują nabożeństwo pierwszopiątkowe. Nie ma wątpliwości, że płynące stąd źródło łask może dokonać przełomu na drodze do Boga. Jest to wspaniała prawda o niezawodnej wierności Boga, którego niekiedy osądzamy według siebie... Radością naszą jest również i to, co Maryja powiedziała na temat swego przejścia z tego świata, trzy lata przed uroczystym ogłoszeniem przez Kościół prawdy wiary o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny.

 

ks. Andrzej Trojanowski TChr


Publikacja za zgodą redakcji

Miłujcie się!

nr 5-8/1996