W szeroko cytowanej przez media depeszy PAP znaleźć można stwierdzenie, że konwencję o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy w rodzinie popierają organizacje broniące praw człowieka.

Jest to nieprawda.

Nigdy dość powtarzania: konwencja jest dokumentem wprowadzającym takie pojęcie równości i zapobiegania przemocy, w którym przemocą wobec kobiety jest niewykonanie na jej dziecku aborcji. Państwo chroniące życie dziecka poczętego - w świetle zapisów konwencji jest państwem przemocowym i będzie podlegać naciskom politycznym do zmiany swojego prawodawstwa w tym obszarze.

Środowiska opowiadające się za ratyfikacją dokumentu Rady Europy (a jest to praktycznie cała lewicowa „śmietanka”: Stowarzyszenie Kongres Kobiet, Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Fundacja Feminoteka, Fundacja Trans-Fuzja itp.) nie powinny być zatem uważane za obrońców praw człowieka, skoro wspierają wysiłki na rzecz zabijania nienarodzonych. W 2011 roku w sprawie wytoczonej przez Wandę Nowicką Joannie Najfeld wyroki sądów dwóch instancji pokazały, że lewicowi ideolodzy zrzeszeni w rozmaitych organizacjach udających przedsięwzięcia obywatelskie, są de facto płatnymi reprezentantami interesów biznesu aborcyjnego. Trudno więc określać ich jako bezkompromisowych i ideowych społeczników.

Prawo do życia jest pierwszym i podstawowym prawem człowieka. Jest ono fundamentem i warunkiem przyznania mu jakichkolwiek innych praw. Konwencja przemocowa daje grunt do odbierania tego prawa najmłodszym i najbardziej bezbronnym.

Posłowie, którym bliska jest obrona praw człowieka, powinni zagłosować przeciw ratyfikacji tego dokumentu.

Kaja Godek/Stopaborcji.pl