Wojciech Smarzowski, reżyser takich wybitnych filmów, jak „Dom zły” czy „Róża” przygotowuje się do nakręcenia kolejnego filmu. Tym razem kanwą dla obrazu ma być historia Rzezi Wołyńskiej.

Nie zawężałbym tego tylko do Wołynia. To dość istotne dla mnie i dla Kresowiaków. Chciałbym, żeby film dotyczył całych Kresów. Akcja zaczynałaby się jeszcze przed wojną, a kończyła w 1943-44 roku. A nawet później, bo epilog to byłby już rok 1945, kiedy wypędzeni opuszczają Kresy” - zapowiedział w rozmowie z radiową „Jedynką” Smarzowski.

Reżyser zapewnił, że jego historia nie będzie czarno-biała i że widzi różnicę pomiędzy Banderowcami, a Ukraińcami. Dodał, że w swoim obrazie pokaże także akcje odwetowe Polaków. „Ten film będzie uwierał. Przede mną też dość duże wyzwanie - jak pokazać, żeby nie pokazać, bo to są okropne rzeczy, które się tam wydarzyły” - dodał Smarzowski.

Twórca „Drogówki” zdradził, że do sięgnięcia po historię Rzezi Wołyńskiej zainspirowały go zdjęcia znalezione w sieci. „Chciałbym kilka z nich ożywić, to znaczy zrobić wokół nich sceny, odnieść się do konkretu” - zapowiedział. Smarzowski przyznał także, że chciał zrobić film we współpracy z ukraińskim reżyserem.

Choć ostatni film Smarzowskiego - „Drogówka” - zebrał sporo krytycznych ocen i został uznany za jeden ze słabszych obrazów w dorobku reżysera, to nie ulega wątpliwości, że jego projekty z historią Polski w tle są po prostu majstersztykami. Tak było w przypadku przejmującej „Róży”. Dlatego kiedy Smarzowski sięga po historię Rzezi Wołyńskiej nie mam obaw, że efektem końcowym będzie jakiś paszkwil, ukazujący Polaków jako „naród sprawców”. Polskie dzieje, zwłaszcza z okresu wojennej zawieruchy, obfitują w historie, które można potraktować jak niemal gotowy scenariusz filmowy, pozostaje więc cieszyć się, że po jędną z nich sięga tak wybitny reżyser jak Smarzowski i z niecierpliwością wyczekiwać jego obrazu.

MBW/Polskie Radio/Dziennik.pl