"Po projekcjach w Gdyni, trzy osoby, w dużych emocjach powiedziały mi, że były molestowane przez księży, i że jestem pierwszą osobą, której o tym mówią. Na premierze w Warszawie kolejne dwie osoby. Coś więc ten film otworzył"- chwali się Wojciech Smarzowski w wywiadzie dla portalu Gazeta.pl. 

To jednak nie jedyne tego rodzaju "wdzięczne kwiatki" z tej rozmowy. Nie bez przyczyny jedną z "gwiazd" specjalnego pokazu filmu "Kler" był Jerzy Urban. Wypowiedzi reżysera na temat zarówno Kościoła Katolickiego, jak i Polaków niewiele bowiem różnią się od tego, co wygaduje naczelny tygodnika "NIE".

"W żadnym kraju Kościół nie oczyścił się sam, bez pomocy państwa i instytucji świeckich. Nasi politycy, ci, czy poprzedni, potrzebują Kościoła, bo ten zapewnia im głosy wyborców. Kościół potrzebuje polityków, bo ci zapewnią mu pieniądze, dlatego w Polsce ten proces potrwa dłużej, niż w krajach zachodnich. Ale on się już zaczął. Najważniejsze, żeby obywatele zaczęli widzieć w księżach ludzi, a nie świętych"- w taki sposób Wojciech Smarzowski tłumaczy, dlaczego powstał film "Kler". Twórca głośnego obrazu przekonuje, że film opowiada właśnie o ludziach, mających słabości, tyle że w odróżnieniu np. od Smarzowskiego, noszą sutanny. 

Twórca "Kleru" porównuje swój film do skandalicznego i obrzydliwego spektaklu "Klątwa".

Kiedy byłem na "Klątwie" w Teatrze Powszechnym, miałem wrażenie, że autorzy spektaklu mówią do widzów, którzy myślą jak oni. A ci, w których głowach można by coś zmienić, modlą się przed teatrem. Robią pikiety, a nawet raz wrzucili do środka toksyczne substancje. Film to narzędzie o innej skali rażenia. Łatwiej jest z nim dotrzeć do szerszej grupy. Nie jest tak elitarny jak teatr"- mówi reżyser. Największa część wywiadu z Wojciechem Smarzowskim jest jednak poświęcona pedofilii w Kościele. Ale nie tylko ten problem przyniósł mu pomysł na film "Kler". Artysta wyznał, że czuje się... "osaczony Kościołem". 

"głównym impulsem do pracy nad filmem było pójście moich synów do szkoły. Zobaczyłem, ile jest lekcji religii, jak mocna jest pozycja księdza i zrozumiałem, że to tam zaczyna się pranie dziecięcych mózgów"- stwierdził Smarzowski, którego zdaniem Kościół "nigdy nie był krzewicielem wolnej myśli i postępu".

 "A ja chciałbym, żeby nasze społeczeństwo potrafiło samodzielnie myśleć. Żeby tak było, trzeba inwestować w dzieci. W naukę, a nie w doktryny"- przekonywał reżyser, któremu marzy się wypowiedzenie konkordatu, wyprowadzenie religii ze szkół oraz opodatkowanie Kościoła. 

"No i chyba tylko Polacy wierzą, że Jan Paweł II nic nie wiedział o pedofilii w Kościele, i że nie jest odpowiedzialny za ochranianie księży pedofilów"-atakował. 

Jakie to oryginalne: opluć Kościół, św. Jana Pawła II (który jeszcze do niedawna był przedstawiany przez środowiska lewicowo-liberalne jako "przeciwwaga" dla zjawiska, które określają mianem "sekty" Rydzyka czy "moherów"), rzucić parę komunałów, jak to nauka jest ważniejsza od religii (mimo iż jedna dziedzina nie wyklucza drugiej) i być z siebie dumnym...

yenn/Gazeta.pl, Fronda.pl