Cejrowski w Radiu Koszalin mówił: - 500+ doprowadzi gospodarkę w drugą stronę niż chce PiS. Rozdawanie po 500 zł powoduje, że coraz mniej osób pracuje".

I dalej: - Proszę się przejechać po lasach, w zeszłym roku w moich lasach widziałem 20-30 zbieraczy jagód. Słoik jagód to 10 złotych. Zbieracz jest w stanie zebrać do trzech słoików dziennie. Daje to ok. 500 zł miesięcznie. Wszystkie osoby, które zasłużyły sobie na jedno 500 zł, a wcześniej zbierały jagody, w tej chwili bez zmiany swojego standardu życia przestają zbierać jagody. Jak dostał 500, to jemu już się odechciało. W tej chwili stoi dwóch albo trzech, a było ich dwudziestu - mówi Cejrowski. - Oni teraz uczą się siedzieć w domu, a nie pracować. Im się odechciało pracować. Miałem facetów do wycinania trzciny. W tym roku ich nie mam i oni mi uczciwie powiedzieli: "panie, ja mam trójkę dzieci, to ja mam 1000 złotych miesięcznie. Mam reumatyzm, nie będę przychodził do pana" - dodał dziennikarz.

Stwierdził także, że program "500 plus" może zachęcać do brania kredytów. - W hipermarketach pojawiają się kuszące oferty za 500 zł. Nagle wysyp telewizorów, które kosztują 500 zł, wysyp pralek, które kosztują 500 zł. To jest zachęta, żeby to nie poszło na dzieci, ale tego typu przedmioty. Wysyp ofert kredytowych: "kup sobie samochód, twoja rata wyniesie 500 zł". To jest tak kuszące, że cała masa ludzi pójdzie w tym kierunku i się zadłuży.

Trzeba przyznać, że żal czytać takich wypocin Cejrowskiego. Lepiej dla niego i dla nas by w ogóle nie zabierał głosu w sprawach polskich. Niech opowiada nam o swoich wyprawach do dżungli.

Jak